Chalmers opuścił podest. Przybysze grupkami podążali przez park ku umieszczonym w górnych krańcach siedmiu alei stołom. Frank ruszył za gośćmi pod koronami młodych, przeszczepionych platanów; ich liście koloru khaki połyskiwały w popołudniowym świetle, dzięki czemu cały park wyglądał jak dno akwarium. Przy bankietowych stolikach przepijali do siebie wódką robotnicy budowlani. Zachowywali się coraz hałaśliwiej i zapewne niejasno zdawali sobie sprawę z faktu, że wraz z ukończeniem budowy zakończył się również pionierski, bohaterski okres Nikozji. Być może dotyczyło to całego Marsa. Powietrze wypełniał gwar rozmów. Frank przebił się przez rozgadany tłumek, po czym ruszył w stronę północnego krańca miasta. Zatrzymał się przy sięgającym do pasa betonowym murze – granicy miasta. Z metalowego okucia na szczycie muru wyrastała kopuła zbudowana z czterech warstw różnych stopów przezroczystego plastiku. Jakiś Szwajcar fachowo objaśniał grupie zwiedzających szczegóły techniczne: – Zewnętrzna membrana z piezoelektrycznego plastiku przetwarza siłę wiatru w elektryczność. Pod nią znajdują się dwie tafle, a między nimi izolacja z aerożelu. Wewnętrzną warstwę stanowi błona pochłaniająca promieniowanie. Gdy staje się purpurowa, wymieniamy ją. Jasne jak słońce, prawda? Zwiedzający przytaknęli. Frank wyciągnął rękę i nacisnął wewnętrzną membranę. Rozciągnęła się sprężyście, aż wbił w nią palce po kostki. Była dość chłodna. Na plastiku zauważył wydrukowany wyblakły napis: ISIDIS PLANITIA POLYMERS. Poprzez platany nad swoim ramieniem mógł dostrzec trybunę na wzgórzu. Otoczeni wianuszkiem wielbicieli z Ziemi, John i Maja rozprawiali o czymś z ożywieniem. Zarządzali tą planetą, decydowali o losie Marsa. Frank wstrzymał powietrze i podświadomie zacisnął zęby aż do bólu. Ze złością rąbnął w kopułę tak mocno, że aż poruszyła się najbardziej zewnętrzna błona, co oznaczało, że jakaś cząstka jego gniewu zostanie schwytana, przetworzona na elektryczność i przekazana do miejskiej sieci wysokiego napięcia. To był naprawdę wyjątkowy polimer – atomy węglowe połączono z cząsteczkami wodoru i fluoru w taki sposób, że uzyskana substancja okazała się bardziej piezoelektryczna niż kwarc. Wystarczyło jednak wymienić jeden z trzech elementów, by uzyskać zupełnie inny syntetyk: zastępując na przykład fluor chlorem, otrzymywało się winylowe włókno saranu. Frank popatrzył na swoją dłoń wbitą aż po kłykcie, potem podniósł wzrok i dostrzegł, że dwie warstwy kopuły nadal się ze sobą stykają. Uświadomił sobie, że bez jego siły są niczym! Ruszył gwałtownie w stronę labiryntu wąskich uliczek miasta. Był naprawdę wściekły.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj