Mario Licato, który do złudzenia przypomina LaBeoufa, przekonał się o tym na własnej skórze. Przez internet przetoczyła się niczym burza informacja, iż bogu ducha winien Licato dostał po twarzy, bo napastnik pomylił go ze znanym aktorem. Gdy tylko Shia dowiedział się o tym, zdobył jego numer telefonu i nagrał się mu na automatycznej sekretarce.
To była dosyć długa wiadomość. To było coś w stylu: "Hej, tu Shia LaBeouf... Właśnie czytałem artykuł, że dostałeś w twarz, bo wyglądasz jak ja? (..) Ech, człowieku. To beznadziejne. Strasznie mi przykro. Ale rozumiem to. Też mi się to kiedyś przydarzyło (...) Sam nie wiem. Chciałbym być w Nowym Jorku. Przyniósłbym ci zupy (...) To beznadziejne. Nie wiem nawet co powiedzieć. Przykro mi. Ludzie są po prostu szaleni. Tylko dlatego, że wyglądasz jak ja? Tu jest mój numer telefonu. Nie dawaj go nikomu. Proszę, proszę, oddzwoń. Oddzwoń jeśli chcesz. Możemy pogadać. Pośmiejmy się z tego. Może w tym wszystkim jest coś pozytywnego. Ale oddzwoń do mnie. (...) I jeszcze raz, to był Shia LeBeouf, ten koleś przez którego dostałeś, bo wyglądasz jak on. I tak, stary, przepraszam. (...) Głowa do góry" - Licanto przytaczał z pamięci nagranie z sekretarki.
Tymczasem poszkodowany wrócił spokojnie do pracy w agencji reklamowej, gdzie jest dyrektorem artystycznym. Jednak obiecał, że oddzwoni do aktora pod koniec tygodnia. W tej sytuacji Rob Cantor musi zastanowić się nad rewizją swojego muzycznego hitu. No url
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj