Josh Trank, reżyser filmu Fantastyczna Czwórka z 2015 roku, był tematem wielkich kontrowersji. Wiele mówiono na temat jego irracjonalnego zachowania na planie, porównywano do psychopaty oraz nie brak było konfliktów z obsadą, producentami i osobami decyzyjnymi ze studia 20th Century Fox. Wszystko, co mogło pójść źle w przypadku realizacji filmu, miało miejsce przy tym projekcie. W nowym wywiadzie z okazji powrotu z filmem Capone, zdradza, że gdyby mógł zrealizować wizję, którą od początku zaplanował, Fantastyczna Czwórka byłaby dobrym filmem. Obwinia producentów z 20th Century Fox za dużą ingerencję w projekt i wymuszanie zmian bez współpracy z reżyserem.
- Naprawdę zwracali uwagę na to, co ludzie pisali na Twitterze. Patrzyli na komentarze i mówili: "Cholera, ludzie panikują, że nasz film nie będzie zabawny, więc musimy wydać 10 mln dolarów, by dodać więcej komedii!" - wspomina.
Zmieniono więc sporą część filmu w dokrętkach, które były reżyserowane przez Stephena Rivkina. Ostatecznie kosztowały one 30 mln dolarów. A decyzję podjęto po obejrzeniu pierwszego montażu, który prezentował film mroczny i przygnębiający, bez poczucia humoru i zdaniem producentów to nie jest coś, co fani chcą obejrzeć. Reżyser stwierdził, że taka była jego wizja od samego początku i wszyscy to wiedzieli. Josh Trank był obecny na planie, ale nie miał żadnego wpływu na to, co dodają do filmu, jak to zostanie zmontowane i co chcą osiągnąć. Wspomina, że zatrudniona osoba miała przygotowywać sceny zgodnie z oczekiwaniami producentów, a wszystkie sugestie Tranka były blokowane.
- Koniec Fantastycznej Czwórki miał organicznie wprowadzić do dziwacznej i rozrywkowej przygody. To chciałem pokazać w sequelu, bo oczywiście polegałoby to na tym, że: "Ok, to teraz na zawsze mamy już te supermoce, jest to dziwne i zabawne, więc wszędzie czai się przygoda". Pierwszy film miał być obrazowaniem tego, jak postrzegałem samego siebie: metaforą pokazującą jak ci bohaterowie wyciągają siebie z piekła - mówi.
Jednym z wielu przypadków konfliktów była rzekoma bójka Josha Tranka z Milesem Tellerem, który grał główną rolę. Według dziennikarzy portalu Polygon konflikt polegał na tym, że Miles Teller gwiazdorzył podchodząc w tego typu sposób do tworzenia kreacji, więc kwestionował nawet najmniejsze sugestie reżysera. Obaj mają osobowość samców alfa, więc według nich stąd wynikał konflikt. Nie mogli się dogadać. Informacje te dostali od samego Josha Tranka, ale nie ma żadnego potwierdzenia, że doszło do rękoczynów. Reżyser dodaje, że zbudował sobie czarny namiot wokół monitorów, by obserwować prace kamery, bo nie mógł cały czas pryz niej stać, gdy dynamicznie się poruszała. Trochę inne światło na sytuację rzuca Jeremy Slater, który miał napisać scenariusz. Jest on fanem komiksów i w rozmowie z reżyserem w 2012 roku, gdy pracowali nad tym, stwierdził, że Avengers (jeden z największych hitów roku) powinien być ich punktem wyjścia, bo tego właśnie oczekują widzowie. Trank kategorycznie odmówił, bo nienawidzi każdej sekundy filmu Jossa Whedona. Na to sam reżyser broni się mówiąc, że zawsze chodzi o ton historii. Jego zdaniem można brać te komiksowe elementy i wsadzić je w określony ton, który pozwoli tworzyć coś nowego. Stwierdza, że wizja Slater kompletnie odbiegała od jego pomysłu. Slater robił co mógł. Pożyczył Trankowi komiksy z prywatnej kolekcji, ale nic do reżysera nie przemawiało. Nie dbał o to, co w komiksach pokazano i chciał opierać się na własnej wizji. Dodaje, że Trank nie cierpi typowego kina komiksowego. Do tego od samego początku Slater miał zakaz od Trank komunikowania się z producentami z 20th Century Fox. Wspomina, że nie widział 95% uwag, jakie jego scenariusz dostawał w rozmowach z Trankiem, który pełnił rolę kontaktu pomiędzy nimi. Ostatecznie po sześciu miesiącach Slater zrezygnował z pracy, bo nie miała dla niego sensu. Przez ten czas napisał 18 wersji scenariusza liczące 2000 stron. Zastąpił go Simon Kinberg, reżyser i scenarzysta X-Men: Mroczna Phoenix. Jeremy Slater został potem doceniony za stworzenie serialu The Umbrella Academy. Obecnie pracuje dla Marvel Studios nad serialem Moon Knight. Trank wspomina, że podczas pracy na planie miał paranoję, ponieważ na IMDb ludzie grozili mu śmiercią za obsadzenie czarnoskórego aktora w roli Johnny'ego Storma. Dlatego po powrocie do hotelu z planu cały czas trzymał przy sobie pistolet.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj