Tuż po Supernatural to był dla mnie najbardziej wyczekiwany finał (i w ogóle serial) tego roku Chuck dokonał tego, co nie udało się Jericho. Po tym jak fani uratowali go przed kasacją (tak, tak, wiem, że telewizja to też biznes, ale ci którzy chodzili do Subwaya, by wesprzeć serial zrobili swoje) Bartowski i spółka wywalczyli nie tylko dodatkowe 6 odcinki trzeciej serii, ale i czwarty sezon!

[image-browser playlist="" suggest=""]Oczywiście dużą w tym zasługę miała sama stacja NBC, która promowała nowe odcinki Chucka jak nigdy dotąd. Kilkanaście różnych zwiastunów, długich, krótkich, puszczano o każdej możliwej porze. I choć oglądalność spadała to i tak wystarczyła, by przekonać Zuckera, prezesa stacji, do 13 odcinków czwartego sezonu.

Seria druga zakończyła się genialnym cliffhangerem, który jednak nie był tyle urwaniem akcji w środku sceny, co zaskakującym rozwinięciem fabularnym. Gdyby nie napis ciąg dalszy nastąpi dodany przez twórców, mógłby to być spokojnie koniec serialu. Tak się jednak nie stało, dostaliśmy trzeci sezon.

[image-browser playlist="" suggest=""]Sezon ten całkowicie odmienił show, ze względu oczywiście na nowy Intersekt. I nie wiem nawet czy przez to stał się lepszy czy gorszy. Jest po prostu inny. Inny, jednak wciąż wyśmienity. Taki był też cały trzeci sezon i jego finał.

Ostateczna rozgrywka pomiędzy Chuckiem a Kręgiem. Ten zaś, początkowo do złudzenia przypominający Fulcrum, w finałowym odcinku rozwinął skrzydła. O mały włos przejąłby całe CIA i NSA. Takiego rozwoju wypadków całkowicie się nie spodziewałem.

Powraca Shaw. Pominę już jego zmartwychwstanie. Jako doświadczony agent mógł w sumie coś wymyślić. Pytanie jednak, od kiedy jest on główną bronią Kręgu? Ostatnio był agentem CIA zdeterminowanym, by tę organizację zniszczyć. Oczywiście, miał mały „epizod”, ale to była raczej próba zemsty, a nie jakaś wielka zdrada. No ale może to tylko ja nie brałem go jako wroga publicznego nr 1.

[image-browser playlist="" suggest=""]Shaw wzbogacony o Intersekt… nawiasem mówiąc, czy on był mu w ogóle potrzebny? Przecież ostatnio pokonał Chucka i bez niego! Ale wracając do rzeczy, Shaw wzbogacony o Intersekt… w końcu mogli pokazać jego twarz, w poprzednich dwóch odcinkach bodajże podziwialiśmy tylko jego tył głowy. A jako wytrawny znawca amerykańskiej kinematografii od razu poznałem po tłustych włosach, że nie był to Brandon Routh. Zatem kontynuując – Shaw wzbogacony o Intersekt… zauważyliście, że mały Chuck w retrospekcjach miał koszulkę z Supermanem? Całkiem niezłe nawiązanie do tej najgłośniejszej w sumie roli Routha. Ludzie, chyba nigdy nie skończę kwestii z Shawem i jego Intersektem…

Dobra, więc Shaw wzbogacony o Intersekt… uffff, od nowego akapitu może pójdzie łatwiej… powraca i staje oko w oko z agentem Charlesem Bartowskim. A ich pojedynek jest… epicki, jakby to powiedziała dzisiejsza młodzież. Szwankujący Intersekt Chucka nie pozwala mu normalnie walczyć, a właściwie to nie sam komputer się psuje, a jego posiadasz, człowiek. W każdym razie cały ten uważam za bardzo udany i nieźle go rozwinięto.

[image-browser playlist="" suggest=""]I była też końcówka. Końcówka, która otwiera drogę do czwartego sezonu. Końcówka, która zaczęła się dobrze, ale… Ludzie, jak ja tego nienawidzę. Ileż razy można „przywracać” do życia zaginionych członków rodziny?! Pierwsze widziane przez widza takie zagranie może i jest ciekawe i zaskakujące, tyle że wałkowano to już dziesiątki razy! Ale to już było – chciałoby się rzec. Dość wymienić tylko Prison Break i Heroes. I to tylko produkcje z ostatniego roku. Ba, w samym Chucku podobnie wykorzystano już postać ojca!

Po 80 minutach dobrej zabawy niemal spadłem z krzesła. Żeby jeszcze nie pokazano tego wisiorka, żeby jeszcze Bartowski nie szepnął „mama”… Niestety, to już pewne. Szkoda, byłby to finał idealny, końcówka niestety psuje całość.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj