Od ponad godziny portale popkulturowe (i nie tylko) są doprawdy zszokowane dziwacznym wideo, które w mediach społecznościowych zamieścił Kevin Spacey - jest ono zatytułowane wymownie Let Me Be Frank. Aktor w tajemniczy sposób rozlicza się w materiale zarówno z uśmierceniem swojej postaci w House of Cards, jak i z oskarżeniami o molestowanie seksualne, z którymi musi zmierzyć się w prawdziwym świecie. Spacey doborem słów, tembrem głosu i gestykulacją przywodzi na myśl styl bycia, jaki w produkcji Netflixa pokazywał prezydent Frank Underwood. Trzyminutowy klip jest w tym przypadku przerwaniem trwającego od miesięcy milczenia - dwukrotny zdobywca Oscara nie komentował do tej pory publicznie zarzutów pod swoim adresem. W wideo padają choćby następujące słowa:
Podzieliłem się z wami najskrytszymi i najgorszymi sekretami. Udowodniłem wam, do czego są zdolni ludzie, zszokowałem was i skłoniłem do myślenia. Zaufaliście mi, chociaż wiedzieliście, że nie powinniście. To nie koniec, i nie ma znaczenia to, co mówią inni. Poza tym wiem, czego chcecie... Chcecie, bym wrócił.
Na tym jednak wcale nie koniec - posłuchajcie sami: 7 stycznia przed sądem w Nantucket odbędzie się rozprawa, w której Spacey będzie oskarżony o napaść na chłopca, który w momencie zdarzenia miał 14 lat. Prawnicy aktora na razie nie udzielają w tej sprawie komentarza.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj