Pod koniec miesiąca ukaże się nowa powieść Marka Zychli utrzymana w klimatach grozy. Przeczytajcie przedpremierowo fragment Strychnicy.
Ósmej nocy od śmierci koleżanki John aktywował drzwiami pager zawieszony przy pasku wolontariusza. Zaspany opiekun próbował uspokoić wyraźnie pobudzonego rezydenta, uchylił się nawet przed lecącym krzesłem, ale już przed drewnianym piórnikiem nie zdołał. Piórnikiem John nigdy nie chybiał…
Wolontariusz stracił przytomność, a rezydent opuścił sypialnię, więc ponownie rozpikał się pager, co nie miało większego znaczenia. Dwóch opiekunów może by coś zdziałało, ale odkąd Kelly odeszła, na nocną zmianę przychodził jeden.
John przebiegł się po obu piętrach, by pozrywać ze ścian pokryte symbolami kartki. Na koniec wkroczył do sypialni Kelly, gdzie niczego jeszcze nie ruszono, ponieważ sentymentalna koordynatorka nie wyraziła zgody nawet na porządki. Poza tym miała ważniejsze sprawy na głowie, jak na przykład wujostwo rezydentki, domagające się od niej, po rozmowach z lekarzami, szczegółowych wyjaśnień.
John obejrzał łóżko, którego pozazdrościł. Miało masę przycisków sprawiających, że podnosiło się lub opuszczało, a nawet przechylało niczym statek piracki. W takim łóżku dopiero słuchałoby się książek!
Na materac jednak nie wszedł, tylko pobawił się dłuższą chwilę przyciskami. Obejrzał później skromniutką kolekcję filmów DVD na półce przy oknie, natrafiając na perełkę, na animowanego
Króla Lwa, którego jakimś cudem jeszcze nie posiadał! Posiadać zapragnął; nie odrywał od okładki oczu. Kraść jednak nie zamierzał, nie silnej Kelly, choćby i martwej. Tylko ona potrafiła ustawić Johna do pionu. Widział, do czego była zdolna podczas bitwy sprzed laty!
Poza tym John nie znalazł w pokoju nic ciekawego, bo nie interesowały go ani lalki, ani skromny zbiór nudnych przewodników podróżniczych – Kelly czytała o różnych kuchniach świata, a John wolał siedzieć w placówce, nad ciastem lub pływającą we frytkach smażoną rybą. Cokolwiek wykwintniejszego zwykle zalatywało mu trawą.
– Odłóż – usłyszał głos Michaela i aż podskoczył, tak bardzo nie spodziewał się współmieszkańca. – Chcę spać. Fiona też.
Nadciągnęli Fiona i Michael, dwójka pozostałych rezydentów, których nie można było zostawiać bez dozoru razem, bo zbytnio mieli się ku sobie.
– Spierdalaj – rzucił John, bo i takie rzeczy podchwycił z filmów.
– Odłóż! – Michael nie zamierzał odpuścić, nie w obecności Fiony.
– Spierdalaj!
I tak w kółko, dopóki Fiona nie westchnęła przeciągle, dzięki czemu nieco się uspokoili.
Fionę często bolała głowa i zarywanie nocek nie pomagało w walce z migrenami. Poza tym kochała rozmowy o koronawirusie i długie spacery po okolicy, dzięki czemu nie brakowało jej siły oraz szybkości. I zazdrościła Kelly jej wcześniejszych podróży, nawet tych krótszych, krajowych, ponieważ Kelly miała na tyle rozumu, żeby na zewnątrz nie zaprószać ognia, a Fionie zdarzało się zalewać wodą hotelowe łazienki. Obie o geografii świata wiedziały więcej niż przeciętny zjadacz chleba.
– Hej – odezwała się do współmieszkańców, długo przeciągając samogłoskę. – Czemu nie śpicie? – Okręcała przy tym pasemko włosów wokół umięśnionego palca wskazującego.
Michael skupił się na koleżance i jej niedopiętej górze od piżamy, zapominając o kłótni. John również się uspokoił i odpuścił sobie brzydkie słownictwo, lecz wciąż nie odłożył na miejsce pudełka z filmem. Michael zaczął nerwowo chrząkać i uśmiechać się do Fiony, śliniąc się niezbyt estetycznie.
– Rysunki są złe. – John przerwał te zaloty, po czym rzucił w ich stronę zerwanymi kartkami. – Brzydko mówią. Przy oknie jest czerwono.
Parapet rzeczywiście pokryły smugi jakichś glonów regularnie pojonych deszczem.
– Glony nie od nich – podsumowała Fiona.
– Skąd wiesz, najdroższa? – Michael nie odpuszczał z flirtem.
– Od nich tylko krew.
Całą trójką przyjrzeli się wreszcie kartkom. Wyglądało na to, że John miał co do symboli rację. Posmutnieli i wzięli się do zrywania kolejnych, ponieważ ostrzeżenie przed bazgraniem po ścianach pojawiało się w niejasnych wspomnieniach Michaela oraz Fiony.
Król Lew pozostał na łóżku wraz z trudem tłumioną zazdrością.
John przy wyjściu obiecał filmowi, że kiedyś po niego wróci.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h