W filmie "Godzilla" postać Bryana Cranstona ginie mniej więcej w połowie filmu. Aktor uważa, że uśmiercenie jego bohatera tak wcześnie było błędem:
Jego śmierć w takim momencie to była pomyłka. Wiedziałem to w momencie, w którym przeczytałem to w scenariuszu. Mamy stronę 50 i bohatera, który był ważnym emocjonalnym trzonem tej opowieści, który był swoistym przewodnikiem publiczności. I co, ginie? Co za zmarnowany potencjał. Nie poradzili sobie z tym najlepiej. To moja jedyna krytyka wobec filmu, bo myślę, że to to była dobra rozrywka i odniosła sukces. Powiedziałem im, że nawet gdybym nie grał tej roli, dalej uważałbym, że ten bohater nie powinien w tym momencie umrzeć. To jest po prostu złe z narracyjnego punktu widzenia. Ale oni byli już za daleko w produkcji, aby coś zmieniać. On powinien zostać ze swoim synem i powinni zacząć odbudowywać swoją relację. Udać się w tę podróż razem i potem do domu, aby mój bohater mógł poznać wnuka. I dopiero wtedy, gdy już wydaje się, że wszystko będzie dobrze, on powinien poświęcić się, by uratować syna. W taki sposób powinien umrzeć. 
Czytaj także: „Gigantic” i „Coco” – Disney i Pixar ogłaszają nowe filmy animowane Film "Godzilla" zarobił an całym świecie ponad 528 mln przy budżecie 160 mln. Potwierdzono już sequel, który zadebiutuje 8 czerwca 2018. Scenariuszem ponownie zajmie się Mx Borenstein, a Gareth Edwards znów stanie za kamerą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj