"Game of Thrones" słynie z kontrowersyjności, a amerykańskie media zastanawiają się, czy w 5. sezonie granica kolejny raz zostanie przekroczona. Poprzednio miało to miejsce w jednym z odcinków 4. sezonu, gdzie Jaime i Cersei uprawiali seks w Sepcie Baleora pod zwłokami swojego syna (z kazirodczego związku) Joffreya. W mediach wybuchła burza i pojawiły się głosy, że tak naprawdę był to gwałt na Cersei.
- To straszna rzecz dla kobiety, mówić o czymś takim przerażającym jak gwałt. Nigdy jednak tego nie rozważaliśmy. Cersei była wtedy w żałobie po śmierci swojego dziecka, a ojciec dziecka, będący jednocześnie jej bratem, był wtedy razem z nią. To była bardzo emocjonalna scena i tak ją pamiętam - opowiada Lena Headey.
Czytaj także: Intrygujący tytuł finałowego odcinka 3. sezonu „Arrow” Podobnie sądzi Coster-Waldau.
- Rozmawiałem z wieloma ludźmi na temat tej sceny, również prywatnie. Uważają, że ta scena miała okazać skomplikowany związek dwóch ludzi, którzy bardzo siebie potrzebują. To nie był gwałt i nigdy nie zakładano, że może być inaczej. Oczywiście nie dziwię się, że fani zareagowali w taki a nie inny sposób. Zdaje sobie sprawę, że uprawianie seksu pod leżącym nad nimi martwym synem było straszne - dodał aktor.
Jak wiemy, w 5. sezonie Jaime opuści Królewską Przystań i wyruszy do Dorne, by odzyskać córkę Cersei - Myrcellę.
- Jaime będzie musiał zmierzyć sie z konsekwencjami swego czynu z finału 4. sezonu. On również opłakiwał będzie swojego ojca. Weźmie odpowiedzialność za to co się stało. Chciał naprawić sytuację, ale nie udało mu się i sprawy przyjęły nieoczekiwany obrót - dodał Waldau.
Premiera serialu "Gra o tron" już w najbliższą niedzielę (w Polsce w nocy z niedzieli na poniedziałek o 3:00).
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj