Od kilku tygodni niemal w każdym odcinku serialu Gra o tron ktoś ginie. Nie inaczej było w epizodzie "Watchers of the Wall", a widzowie po raz ostatni zobaczyli Ygritte. - To była bardzo emocjonalna scena. Gdy Rose przyszła do nas pierwszy raz na przesłuchanie, od razu miałem w głowie ten moment, w którym ginie. Była z nami przez trzy lata i stała się ulubienicą całej obsady. Rose i Kit zagrali śmierci Ygfitte znakomicie - powiedział David Benioff.

- To profesjonalistka i wyjątkowa osoba. Byliśmy blisko siebie przez bardzo długi czas. Śmierć jej bohaterki była smutnym momentem. Przyznaje, że nigdy nie widziałem, by cała obsada serialu tak mocno reagowało na uśmiercenie bohatera. To tylko pokazuje jak popularną i znaną osobą stała się w rodzinie "Gry o tron" - dodał Kit Harington.

Rose Leslie w rozmowie z portalem EW.com zdradziła kilka szczegółów na temat kręcenia swojej ostatniej sceny. - Tak, wiem, była fenomenalna, ale przyznaje, że byłam wtedy niesamowicie zmęczona. Kręciliśmy tę scenę o 4 rano, ale i tak potrafiliśmy się z tego śmiać. To był okres nocnych i porannych zdjęć. Neil Marshall - nasz reżyser do geniusz. Czarny Zamek to jeden z największych planów zdjęciowych na jakich kiedykolwiek byłam - powiedziała aktorka.

Leslie dodała też, że Ygritte zginęła z własnego powodu. - Patrzyła na Jona i nie mogła tego zrobić. Nie mogła do niego strzelić. To zawahanie kosztowało jej życie. Z mojej perspektywy to zakończenie było bardzo emocjonalne. Żegnam się z bohaterką, która grałam trzy lata. Wiedziałam co się wydarzy i kiedy, bo czytałam książki.

Aktorka dodała również, że obecnie pracuje w Londynie na planie miniserialu stacji ITV pt. "The Great Fire" opowiadającym o wielkim pożarze w Londynie. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj