Jeden z dziennikarzy portalu Entertainment Weekly przeprowadził na niedawnym TCA Press Tour rozmowę z Damonem Lindelofem. Celem wywiadu była promocja 2. sezonu serialu "The Leftovers", ale w pewnym momencie twórca zmienił temat, serwując długi monolog o "Game of Thrones" i o tym dlaczego jest to wspaniała telewizyjna produkcja. Lindelof przyznał, że gdy serial wystartował na HBO on kończył czytanie 3. książki z serii "Pieśń Lodu i Ognia". Gdy zginął Ned czuł on więc pewną wyższość nad widzami, który nie czytali powieści. Z drugiej strony zazdrościł tym, którzy doświadczyli tego najpierw na planie. Porzucił więc lekturę, bo chciał doczekać momentu w serialu, dzięki któremu będzie prawdziwie zaskoczony.
Oglądając 5. sezon nie miałem żadnego punktu odniesienia - i byłem zaskoczony. Byłem bardzo zaskoczony wieloma rzeczami w tej serii. I jako ktoś, kto żyje z tworzenia telewizji, byłem zdumiony tym, jak oni to robią, że potrafią stworzyć produkt tak wysokiej jakości, w takim czasie jaki na to mają i w tylu różnych lokacjach. Jasne, jestem niektórymi wątkami zainteresowany bardziej niż innymi, ale to jest oczywiste, gdy ma się tyle równolegle toczących się historii. I ja jako twórca rozumiem, że w 10-odcinkowym sezonie możliwe jest zrobienie jednego albo dwóch naprawdę wspaniałych pod każdym względem. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że aby one powstały, muszą być też te, które są do nich wprowadzeniem. I kiedy oglądałem "Hardhome" [8. odcinek 5. sezonu - przyp. red.] pomyślałem: "To jeden z najlepszych telewizyjnych odcinków, jaki widziałem w swoim życiu". Jest perfekcyjny z innych względów niż "The Suictase" z "Mad Man", ale jest wspaniały. I tak siedziałem z otwartymi ustami przez 5 minut w ciszy. Według mnie wystarczy zademonstrować perfekcję raz w sezonie, abym mógł uznać nie tylko całą serię za wspaniałą, ale też cały serial. I "Gra o tron" to potrafi.
Czytaj także: Ronda Rousey jako Captain Marvel? Kevin Smith popiera pomysł – wideo Damon Lindelof nie ogląda danego serialu, aby wytykać jego błędy. Uważa, że żyjemy w takich czasach, w których ludzie bardzo lubią narzekać i w dodatku z tym przesadzać.
Kocham oglądać "Grę o tron" i gdy zauważam element, który nie do końca działa, jestem skłonny twórcom go wybaczyć. Ale kiedy coś jest tak popularne, to z czasem ludzie zaczną grozić, że przestaną oglądać, bo "to już nie jest tak dobre jak kiedyś". Mówią: "Jeśli zabijesz tę postać, to ja przestanę oglądać". Jednym z powodów, dla którego ludzie zakochali się w serialu, było to, że żadna postać nie była bezpieczna. No i fajnie, ale wiesz, pod warunkiem, że nie zabijecie Jona Snowa. A tak to każdego możecie... no może oprócz Tyriona, no i Dany. I widziałem jak z tygodnia na tydzień wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie wśród fanów. Raz czytałem: "Jest super, nigdy nie było lepiej". A potem, przez jeden wątek - Stannis palący na stosie córkę - nagła zmiana na: "Nie oglądam już. Rzucam tym". I ja sobie myślę: "Nieprawda. Nie bądź palantem". Kiedy widzę bloggerów czy krytyków, którzy mówią takie rzeczy, to gdybym ja był producentem "Gry o tron", zadzwoniłbym do nich i powiedział: "Zabraniam ci oglądać mój serial. Zadzwonię ku**a do wszystkich twoich przyjaciół i powiem, żeby cię pilnowali. Zatrudnię prywatnego detektywa, żeby monitorował z jakich mediów korzystasz". To tak jakbyś pokłócił się z kimś kogo kochasz i wybiegł z pokoju krzycząc, że to koniec. A po godzinie przepraszałbyś za to, że byłeś dupkiem.
"Game of Thrones" powróci do ramówki HBO z 6. sezonem w 2016 roku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj