W 1970 roku Pulsar Time Computer był szczytem nowoczesności. Cyfrowy wyświetlacz na zegarku noszonym na ręku wydawał się tak futurystyczny, że zagościł na nadgarstku najsłynniejszego gadżeciarza tamtych czasów, samego Jamesa Bonda. Mogliśmy podziwiać go w filmie Żyj i pozwól umrzeć z Rogerem Moorem w roli głównej. Firma Hamilton odpowiedzialna za produkcję tego cacka postanowiła tchnąć w nie nowe życie. Pięćdziesiąt lat po zaprezentowaniu oryginalnego modelu wypuści na rynek jego unowocześnioną wersję Hamilton PSR. Nowy Pulsar nie będzie jednak gadżetem naszpikowanym nowinkami technologicznymi rodem z inteligentnych zegarków. Jego jedyną funkcją jest wyłącznie informowanie o bieżącej godzinie, jak na klasyczny zegarek przystało. Zmieni się za to system wyświetlania obrazu. Pierwszy Pulsar był wyposażony w ekran LED, który pokazywał godzinę po naciśnięciu przycisku. Tu zaś zastosowano wyświetlacz hybrydowy, dzięki czemu czas będzie widoczny bez przerwy, a wciśnięcie guzika jedynie rozświetli OLED-owy ekran ukryty za szafirowym szkłem ochronnym. Zegarek będzie także wodoszczelny do 100 metrów. Hamilton PSR trafi do sprzedaży w maju w dwóch wersjach kolorystycznych. Standardowy model z nierdzewnej stali będzie kosztować 745 dolarów, a za limitowaną złotą edycję trzeba będzie zapłacić 995 dolarów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj