- Napisali dla mnie przemowę na 2 strony i tym samym zaprosili do serialu. To był duży monolog, podobnie jak w przypadku Deadwood, więc potrzebowali kogoś, kto będzie potrafił to dobrze zagrać. I naprawdę ten scenariusz był świetnie napisany. Rory to wspaniała osoba, z którą bardzo dobrze mi się pracowało. Podobnie jak z reżyserem odcinka. Kręciliśmy sceny w Belfaście przez 5 dni i bardzo miło to wspominam - tłumaczy Ian McShane.Czytaj także: Recenzja nowego odcinka Gry o tron McShane wcielił się w brata Raya - postać bardzo nietypową w porównaniu do ról, jakie McShane grywał w ostatnich latach.
- To był tylko jeden odcinek, dlatego zgodziłem się na ten angaż. Oczywiście, że Ray na koniec musiał zginąć. Ale gdy czytałem scenariusz, był naprawdę dobry. Z jednej strony to były wojownik, który mordował, a dziś prowadzi inne życie. Chcieliśmy, by ludzie dostrzegli w nim choć trochę człowieczeństwa. Ogar nie pokazywał go zbyt wiele w poprzednich odcinkach, dlatego ich relacja była bardzo ciekawa. Jednocześnie moja córka, która jest fanką serialu powiedziała: "O, Ogar? To będzie dobre!". Nie wiem co wydarzy się w kolejnym odcinku, ale przypuszczam, że Ogar zechce zemścić się po mojej śmierci, a następnie ruszyć dalej ze swoim życiem - dodaje McShane.Aktor zapowiada, że nie czuł żadnej presji związanej z występem w serialu Gra o tron.
- Bez presji! To najpopularniejszy serial na świecie, prawda? Podobało mi się spotkanie z producentami, czułem się, jakbyśmy dalej kręcili Deadwood, tylko 3 sezony później. To było interesujące doświadczenie, w którym w teorii byłem częścią serialu. A tak naprawdę nie byłem częścią serialu. Potrzebowałem tylko Rory'ego do scen z moim udziałem i nie spotkałem się z nikim innym z obsady.Nowy odcinek Game of Thrones wyemitowany zostanie na HBO jeszcze raz, dziś o 20:10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj