James Cameron nie raz zdradza różne ciekawostki ze swojej bogatej kariery. Niedawno uczestniczył w festiwalu Beyond Fest, na którym zaskoczył wszystkich, przywożąc kultowy film Głębia w wersji 4K. Podczas Q&A zdradził, że podczas pracy na planie tego niesamowitego filmu... prawie zginął.

James Cameron - wypadek na planie Głębi

W tamtych czasach James Cameron kręcił sceny pod wodą, by zachować realizm tego, co chciał osiągnąć. Każdy aktor i osoba z ekipy filmowej miała towarzystwo tak zwanego "anioła", czyli profesjonalnego nurka asekurującego, który dbał o bezpieczeństwo swojego podopiecznego. Ich zadaniem było mieć też oko na całą ekipę i aktorów, ale... nikt nie patrzył na reżysera Jamesa Camerona. A nagle jemu zaczęło się kończyć powietrze.
- Kiedy powietrze kończy się w butli do nurkowania, dostajesz ostrzeżenie, że zaraz ci się skończy mieszanka. Był tu tłokowy automat oddechowy, więc jeden oddech i nic. Wszyscy wokół ustawiali oświetlenie, nit na mnie nie patrzył. Staram się przyciągnąć uwagę operatora Ala Giddingsa, ale Al swego czasu miał wypadek przy nurkowaniu, podczas którego rozwalił sobie bębenki w uszach, więc był głuchy jak słup. A ja marnuje swój ostatni oddech pod wodą krzycząc "Al, Al!". A on sobie pracuje będąc plecami do mnie.
fot. materiały prasowe
Wówczas jeden z "aniołów". czyli nurków dbających o bezpieczeństwo zauważył problemy Camerona i rzucił mu się na pomoc, ale... pogorszył sprawę. Aby uratować swoje życie, James Cameron musiał go zdzielić pięścią, 
- Nurek asekurujący był kilka metrów od powierzchni, więc podpłynął do mnie i wsadził mi aparat oddechowy do ust, ale nie sprawdził go wcześniej. Przez trzy tygodnie obijał się o zbiornik i miał pękniętą membranę, więc przetkałem go ostrożnie i wziąłem głęboki oddech... a tu sama woda. Ponowiłem proces i ponownie wziąłem oddech wodą.
Cameron kontynuuję, tłumacząc, że to już był moment bliski śmierci. Nurkowie asekurujący są uczeni, by zatrzymać ratowaną osobę podczas zbyt gwałtownego wynurzania, żeby uniknąć choroby kesonowej, ale Cameron chciał, aby ten go puścił, by móc wypłynąć na powierzchnię. Filmowiec doskonale wiedział, co robi. Nurek nie wiedział, że aparat oddechowy nie działa, a reżyser nie miał możliwości mu tego zakomunikować.
- Nie chciał mnie puścić, a ja nie miałem, jak mu zakomunikować, że aparat oddechowy nie działa. Uderzyłem go więc pięścią w twarz i wypłynąłem na powierzchnię. Dzięki temu przeżyłem.
 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj