Guilty pleasure to te produkcje, które zbierają kiepskie recenzje, widzowie nie za bardzo chcą je oglądać lub je wyśmiewają, a jednak wielu z nich w zaciszu domowym po nie sięga. Swoimi produkcjami tego typu może pochwalić się każdy z nas. Nawet reżyser Avatara, James Cameron. Twórca w jednym z wywiadów ponownie potwierdził, że pandemia koronawirusa nie powinna wpłynąć na terminarz premier nadchodzących kontynuacji Avatara. Został też zapytany o swoje guilty pleasure. Przyznał, że jest nim - choć pięknie nakręcony - film zatytułowany Resident Evil z 2002 roku. Reżyser zwrócił uwagę szczególne na rolę Michelle Rodriguez, której oglądanie daje ogromną frajdę.  Twórca podzielił się także tym, jak radzi sobie wspólnie z rodziną podczas domowej kwarantanny. 
Staram się organizować rodzinne wieczory filmowe - mam dzieci w domu, a ich gust jest inny niż mój. Ale staram się trochę poszerzyć ich horyzont. Któregoś wieczoru mieli tęsknotę za westernem i powiedziałem: A co z True Grit z Johnem Waynem? Odpowiedzieli: „Kto?”. Powiedziałem tylko: W porządku, oglądamy True Grit. Absolutnie im się to spodobało. 
Avatar: Istota wody - film zadebiutuje w kinach w Stanach Zjednoczonych w grudniu 2021 roku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj