Po wczorajszej decyzji o zwolnieniu Jeremy'ego Clarksona i tym samym zakończeniu programu "Top Gear", jaki znamy, w mediach pojawiła się fala spekulacji na temat kolejnych ruchów BBC i popularnego prezentera.
"Top Gear (UK)", jaki znamy, odszedł bezpowrotnie. Jednym z głównych tematów dyskusji w mediach jest pytanie, w której stacji zatrudniony zostanie Jeremy Clarkson, gdzie teoretycznie stworzy swój nowy program motoryzacyjny podobny do "Top Gear". Oczywiście największymi faworytami są inne brytyjskie stacje telewizyjne, takie jak Sky i ITV, ale też platforma internetowa Netflix.
Telewizja Sky w oświadczeniu prasowym przekazanym mediom poinformowała, że nie jest zainteresowana zatrudnieniem Jeremy'ego Clarksona. ITV i Netflix na temat sprawy się nie wypowiedziały, ale prawdopodobieństwo zainteresowania ze strony Netflixa jest bardzo duże. Platforma mająca globalny zasięg doskonale zdaje sobie sprawę, że "Top Gear (UK)" na całym świecie ogląda 350 mln widzów. Byłby to dla nich łakomy kąsek, szczególnie gdy głównym prowadzącym będzie Jeremy Clarkson.
Czytaj także: Jeremy Clarkson wyrzucony z "Top Gear"
Na temat całej sytuacji wypowiedział się James May, współprowadzący program ""Top Gear (UK)".
- Dla mnie to tragedia. Mały incydent stał się czymś wielkim. Jestem pewny, że ten program będzie w jakiś sposób kontynuowany. Będzie istniał, ale bez nas. Nie chcę w tej chwili mówić zbyt wiele, ale jest nas trójka... Działamy jako grupa z wielu skomplikowanych względów, których ludzie nie rozumieją - powiedział James May.
Warto dodać, że Richard Hammond i James May mieli podpisane takie same kontrakty jak Jeremy Clarkson. BBC podjęła wczoraj decyzję, że wraz z końcem marca kontrakt Clarksona nie zostanie przedłużony (co oznacza zwolnienie). W tej chwili nie wiadomo, czy propozycje nowych kontraktów przedstawione zostaną Hammondowi i Mayowi, jednak ze słów Jamesa wynika, że nie będzie chciał prowadzić programu bez Clarksona.
Sam Jeremy Clarkson zaktualizował swój profil na Twitterze, opisując siebie jako byłego prezentera programu "Top Gear" na BBC2.
Podobnie zrobił James May.
Z kolei u Richarda Hammonda na razie bez zmian w opisie profilu, ale z wyraźnym tweetem potwierdzającym smutny koniec pewnej ery.
Fot. TwitterZ kolei Toyota podziękowała Jeremy'emu za lata pracy, wrzucając na YouTube taki oto filmik: