Przypomnijmy, że emisja finałowego odcinka pierwszego sezonu Rodziny Borgiów w HBO Polska odbędzie się w najbliższą sobotę, 13 sierpnia o 22:00.
Czytaj także: Anna Brzezińska o Rodzinie Borgiów - felietony
Trucizna, czyli skrytobójstwo na sposób włoski
Nie tylko Borgiowie prowadzili ożywione życie towarzyskie i rodzinne. W polskim renesansie również zdarzały się fascynujące, romantyczne historie i jedną z nich jest miłość króla Zygmunta Augusta do wojewodziny trockiej, Barbary Radziwiłłówny. Władca poznał piękną wdowę podczas polowań w litewskich kniejach. Jeszcze za życia swojej pierwszej żony, Elżbiety Habsburżanki, nawiązał z Barbarą płomienny romans, a kiedy austriacka księżniczka dyskretnie umarła, poślubił kochankę wbrew woli rodziców oraz szlachty. Furia współczesnych była ogromna – oskarżano Barbarę, że zaczarowała króla, zarzucano jej niemoralne prowadzenie, a wśród jej kochanków wyliczano również świniopasa i wędrownego księdza, co jest, powiedzmy sobie uczciwie, mało prawdopodobne. Romans i skandaliczne małżeństwo poróżniły jednak głęboko rodzinę królewską, a po śmierci nieprzejednanego ojca, Zygmunta Starego, sztandar oporu przeciwko szaleństwom młodego pokolenia dzierżyła dumnie królowa matka – Bona Sforza.
Bona kochała Zygmunta Augusta miłością ogromną. To był jedyny syn - drugiego straciła, kiedy wybrała się na polowanie w zaawansowanej ciąży - wypieszczony, wyćwiczony, koronowany wbrew tradycji Rzeczpospolitej. Ale małżeństwa z poddanką, na dodatek wdową i to wątpliwej sławy, dumna Włoszka zdzierżyć nie mogła.
Zachował się list Zygmunta Augusta z czasów największej awantury o Basię, kiedy pisze wprost, że podczas spotkania z matką nie ściągnął rękawiczek ze strachu, żeby go nie zabiła działającą przez skórę trucizną. Raczej przesadzał. Mimo całej wściekłości Bona nie potrafiłaby, jak sądzę, zabić ukochanego syna. Ale Zygmunt August dotknął tutaj jednego z największych lęków epoki – włoskiej trucizny.
Od czasów antycznych skrytobójstwo było bronią kobiet. Pozbawione możliwości rozwiązywania sporów w bogobojnym mordobiciu, przodkinie nasze realizowały swe mordercze skłonności dyskretniej, przy pomocy trucizny i czarnej magii. A ludzie umierali w tamtych czasach młodo i bez oczywistych powodów, więc plotki o skrytobójstwie gęsto znaczą stronice kronik. Ale w renesansie coś się zmieniło. Etos rycerski odchodził w niepamięć i w kulturze dworskiej tężyzna zakutych w zbroje osiłków przestawała być jedyną cenną wartością. Poza tym przy okazji rozmaitych alchemicznych zabaw rozkwitała chemia, a wraz z nią – sztuka przygotowywania niezwykle skutecznych trucizn. Symbolem ich stosowania na długo miała pozostać rodzina Borgiów. Współcześni ukuli nawet zwrot “kosztować z kielicha Borgiów”, co oznaczało po prostu “zostać otrutym”.
[image-browser playlist="609025" suggest=""]
Książę, który zmienił świat
Pochodził z Florencji, miasta kupców i artystów, Wawrzyńca Wspaniałego, Savanaroli i Michała Anioła. Był urzędnikiem w służbie republiki, patriotą florenckim i bystrym obserwatorem współczesnych Włoch, ale prawdziwą postać polityka i dyplomaty przesłania bezsprzecznie jego dzieło – traktat “Książę”, od którego ukuto termin machiawelizm i który stał się w renesansowej Europie symbolem amoralnej, bezwzględnej władzy.
Właśnie o krwiożercze zapędy podsycane lekturą Machiavellego oskarżano Bonę Sforza, kiedy królowa ścierała się z polską szlachtą o silną władzę szlachecką, a potem ten zarzut powtarzano w nieskończoność przeciwko innym władcom, jeśli tylko usiłowali uszczuplić przywileje panów braci. Inna królowa, Florentynka z pochodzenia, Katarzyna Medycejska również słynęła we Francji jako pilna uczennica Machiavellego i powiadano, że od dzieciństwa wpajała jego nauki swoim dzieciom. Plugawą inspiracją Machiavellego tłumaczono Noc Św. Bartłomieja – rzeź, zgotowaną protestantom podczas małżeństwa córki Katarzyny, Małgorzaty, z dziedzicem Navarry, Henrykiem. Wielogębna plotka głosiła, że syn Medyceuszki, Henryk (ten, który wzgardził tronem Rzeczpospolitej czmychnął do słodkiej Francji na wieść o śmierci brata) zawsze trzymał egzemplarz tej zgubnej książki w bagażu podręcznym.
Angielscy protestanci z kolei oskarżali Marię Stuart, królową Szkocji, że wprowadza w życie doktrynę Machiavellego, bo nie tylko otruła własnego męża, żeby wygodniej się łajdaczyć, ale też knuje zgubę królowej Anglii i wszelkim prawowiernym protestantom. Słowem, jeśli w europejskiej wiosce pojawiał się jakiś paskudny, bezwzględny władca (albo całkiem normalnie bezwzględny władca, którego wrogowie zmyślnie obsmarowywali), natychmiast stawał się uczniem Machiavellego. Świetnym przykładem tego myślenia jest anonimowe francuskie dziełko, którego autor naskrobał, że “Ludwik XI dokonał więcej złych uczynków, niż mógł o nich, jak nam się wydaje, napisać czy nawet pomyśleć Machiavelli”. Nic dziwnego, że pisma Florentyńczyka w połowie XVI wieku znalazły się na indeksie ksiąg zakazanych i wieszano na nim psy w niezliczonych traktatach o naturze władzy.
Niccolò Machiavelli zauważył fundamentalną zmianę, jaka się dokonywała w jego czasach w Italii, i opisał narodziny państw nowego typu. Czasami bywały to poniekąd państwa nowe również w dosłownym tego słowa znaczeniu, ponieważ mapa polityczna Włoch w tamtych czasach była płynna. Władcy ścierali się ze sobą, bezwzględni, ambitni politycy usiłowali wykroić sobie własne księstwa – modelem takiej kariery był Francesco Sforza, kondotier, który wżenił się w rodzinę Viscontich i został księciem Mediolanu – panujące rody upadały i były zastępowane przez inne.
W tej niestabilnej sytuacji państwa zaczynały coraz bardziej polegać na administracji, bo mimo zawirowań politycznych urzędnicy trwali i popychali naprzód rozpędzoną machinę władzy: państwa oddzielały się od osoby władcy. Kolejną zmianą, nader istotną, była desakralizacja władzy. Według niezwykle ciekawej koncepcji Ernsta Kantorowicza, w średniowieczu władca posiadał jakby dwa ciała, co poniekąd nawiązywało do podwójnej koncepcji ciała Chrystusa, które pojawia się na ołtarzu w postaci konsekrowanej hostii (corpus naturale) oraz mistycznego ciała, którym jest cały Kościół (corpus mysticum). Podobnie było z władcą.