Przedstawiciele Light Field Lab wierzą w to, że uda im się opracować, skonstruować i wdrożyć do powszechnego użytku nowy typ wyświetlaczy, które pozwolą wyświetlić trójwymiarowe obiekty bez konieczności zakładania specjalnych okularów 3D. W pomysł firmy uwierzyli inwestorzy, którzy wyłożyli na ten projekt 28 milionów dolarów. Dzięki holograficznym wyświetlaczom od Light Field Lab możliwe będzie m.in. wybudowanie sal projekcyjnych w stylu startrekowych holodeków. Jeśli firmie uda się zrealizować ten ambitny projekt, być może będziemy świadkami narodzin telewizorów 3D drugiej generacji. Znacznie przystępniejszych dla użytkowników niż konstrukcje, które próbowano (nieskutecznie) wypromować na początku drugiej dekady tego wieku. Jak zauważają dziennikarze serwisu Road to VR, Light Field Lab jest pierwszą korporacją, której udało się pozyskać tak duże fundusze na rozwój technologii light-field od czasów przejęcia Lytro przez Google w 2018 roku. Firma Lytro produkowała innowacyjne aparaty, które rejestrowały nie tylko promienie świetlne, ale także informacje o kącie ich padania. Dzięki temu użytkownik mógł zmienić głębię ostrości już po wykonaniu fotografii, a nawet nieznacznie zmienić perspektywę ujęcia. Warto zauważyć, że za Light Field Lab stoi część zespołu z Lytro, specjalistów doskonale zaznajomionych z technologią light-field. Pozwala to przypuszczać, że pieniądze zainwestowane w ten projekt nie zostaną zmarnowane i wkrótce możemy doczekać się powstania w pełni funkcjonalnych wyświetlaczy holograficznych. Choć na wdrożenie holowizji na masową skalę przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. W pierwszej kolejności urządzenia zadebiutują prawdopodobnie w instalacjach artystycznych bądź kinowych salach projekcyjnych nowej generacji. Jeśli tam spotkają się z ciepłym przyjęciem – w końcu trafią także do naszych domowych salonów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj