Marvel jest niezwykle problematyczny w kwestii współpracy z zewnętrznymi firmami zajmującymi się przygotowywaniem efektów specjalnych do filmów i seriali MCU - o takim obrocie spraw donosiliśmy Wam w ostatnim czasie kilkukrotnie, cytując m.in. wypowiedzi odpowiedzialnych za CGI, którzy wprost przyznawali, że zlecenia od Domu Pomysłów doprowadziły ich do załamania nerwowego. Teraz nowy i naprawdę obszerny raport w tej sprawie przedstawił serwis IGN. Powiedzieć, że wyjawia on szokujące kulisy całego procesu, to właściwie nic nie powiedzieć.  Dziennikarze portalu dotarli do 3 artystów w przeszłości bądź obecnie współpracujących z Marvelem - każdy z nich zdecydował się na wywiad anonimowo. Rozmówcy IGN, choć różnią się od siebie w aspekcie doświadczeń na tym polu, są zgodni co do tego, że filmowo-serialowy oddział Domu Pomysłów właściwie do samego końca postprodukcji nie wie, jak mają ostatecznie wyglądać konkretne odsłony MCU. Tak widzi to jedno ze źródeł:
Marvel ma tendencję do szybkiego biegu przez całą drogę. W pewnym momencie zaczyna ci po prostu brakować czasu na pracę. Pracowałem kiedyś nad jednym ujęciem, które skończyłem o 9 rano, a oni tego samego dnia wieczorem mieli już światową premierę w Londynie - to ujęcie miało się znaleźć w pokazywanej tam wersji. To walka do ostatniej chwili. Nie twierdzę, że tak jest z każdym ich widowiskiem, ale takie rzeczy się zdarzają. 
O braku czasu donosi również drugie źródło:
To całkiem częsta sytuacja - ludzie przeżywają załamanie nerwowe z powodu presji w trakcie pracy nad produkcjami MCU. Nawet najspokojniejsi z nas. Kiedyś miałem rozmowę telefoniczną, która była w zasadzie serią pełnych zniecierpliwienia ataków, ponieważ w ich ocenie oni nie mogli nic zrobić z tym, co im dostarczyłem. Nie mieli pojęcia, jak działać dalej. To nie jest przyjemne, gdy w środku nocy musisz tłumaczyć grupie ludzi, co mają robić. 
Jak się jednak okazuje, część winy za zaistniałą sytuację ponoszą także bezpośredni pracodawcy artystów - firmy od efektów specjalnych. Współpraca z Marvelem dla szefów tych przedsiębiorstw jest bodajże najważniejszym elementem biznesowego portfolio, mającym docelowo przynosić finansowo-reklamowe korzyści w długofalowej perspektywie. By więc zwrócić na siebie uwagę Domu Pomysłów, dyrektorzy firm decydują się na wzięcie udziału w swoistej wojnie cenowej, w ramach której proponują oni Marvelowi możliwie najniższe stawki za przygotowanie CGI do poszczególnych produkcji. IGN podkreśla, że Marvel Studios nie ma żadnego wpływu na to, w jaki sposób przedsiębiorstwa dzielą zarobione pieniądze. W tej materii również dochodzi do kuriozalnych sytuacji; czasami ustalenia pomiędzy Domem Pomysłów a włodarzami firmy od efektów specjalnych doprowadzają do tego, że grupa pracujących nad zleceniem liczy sobie zaledwie 2-3 osoby, które mają w krótkim czasie wykonać pracę przewidzianą dla 10 bądź więcej osób.  W branży efektów specjalnych panuje powszechna zgoda co do tego, że Marvel jest "najbardziej czepialską firmą na świecie". W ocenie jednego ze źródeł serwisu Dom Pomysłów chce mieć wpływ na każdy, nawet najdrobniejszy aspekt wizualny efektów specjalnych, w tym to, "gdzie jest chmura albo gdzie osadzić skałę". Studio miało w ten sposób zyskać wątpliwą renomę "wiecznego myśliciela, wiecznie też niezadowolonego". Dość powiedzieć, że specjaliści od CGI w czasie wykonywania zleceń dla innych firm najczęściej przerabiają jedno ujęcie od 15 do 30 razy; w przypadku Marvela to ok. 50 razy - rekordem są aż 144 przeróbki. Jeden z rozmówców IGN wyjawia powody takiego obrotu spraw:
Możesz wyrzucać do kosza swoją robotę jakieś 50 razy, bo oni nieustannie zmieniają scenariusz, na nowo nagrywają głosy, zmieniają kolejność scen czy scenografię. (...) Czasami masz wrażenie, że to, co właśnie robisz, jest kompletnie bezużyteczne. 
Takie zdarzenia najczęściej odnoszą się do przerabiania trzeciego aktu filmu; jedno ze źródeł na miesiąc przed premierą musiało więc wydłużyć swój czas pracy z 6 dni po 10 godzin do 7 dni w tygodniu po 12 godzin. Rozmówcy IGN są zresztą zgodni w przypuszczeniu, że Marvel może do samego końca nie wiedzieć, jak ma wyglądać jego film lub serial. Zmiany bywają absurdalne: liczba klatek w scenie walki zmniejsza się lub zwiększa, natomiast w innych przypadkach konkretna scena zostaje przeniesiona z lasu na jałowe pustkowie. Dom Pomysłów może być zresztą jedyną firmą na rynku, która nie ma ostatecznej wizji opowieści w czasie postprodukcji. Jak przyznaje jedno ze źródeł:
W mojej ocenie najważniejsze jest to, aby Marvel bardziej przemyślał widowisko na etapie preprodukcji. To byłaby olbrzymia oszczędność - czasu i pieniędzy. Później ma się wrażenie, że oni piszą scenariusz filmu lub serialu także wtedy, gdy my już pracujemy nad efektami; to jest kuriozum, przecież to już postprodukcja. Brakuje szacunku dla artystów: wyrzuć to, co zrobiłeś, zmień to, wyrzuć, zmień. 
W raporcie IGN współpraca z Domem Pomysłów w materii CGI zostaje obrazowo porównana do gry w rzutki, w trakcie której tarcza jest w ciągłym ruchu - nowe zadania i zmiany pojawiają się aż do dnia premiery i czerwonego dywanu. Gorzkim wnioskiem jest to, że sytuacja ta trwa od przeszło dekady; Marvel działa w ten, a nie inny sposób, gdyż może sobie na to pozwolić i jak do tej pory nigdy nie spotkał się z większym protestem w aspekcie swoich wymogów. W ocenie źródeł IGN firmy od efektów specjalnych boją się mówić "nie", gdyż w ten sposób Dom Pomysłów może je wpisać na swoistą "czarną listę" - jedno z przedsiębiorstw trafiło na nią z niejasnych przyczyn po 3 latach niezwykle owocnej współpracy. Rozmówca serwisu stwierdza:
Kiedy pracujemy dla Warner Bros. czy Disneya, mamy trochę więcej pola do tego, by odpowiedzieć i wyrazić swoje zdanie. W przypadku Marvela jest jednak tak, że każdy w zasadzie boi się ich zdenerwować - jeśli to zrobisz, nie będziesz już pracował nad żadnych ich projektem w przyszłości. 
Drugie źródło stwierdza z kolei, że Marvel wymaga takiej samej jakości wykonanej pracy przy nieustannie kurczącym się czasie - chodzi tu o liczbę projektów, którymi Dom Pomysłów chce podzielić się z widzami w stosunkowo krótkim okresie. Zdaniem artysty to kompletny brak czasu najprawdopodobniej zadecydował o tym, że na etapie kampanii promocyjnej tytułowa bohaterka Mecenas She-Hulk wyglądała tak nieprzekonująco; dla porównania - sam wstępny etap prac nad wyglądem ekranowego Thanosa trwał przeszło rok.  Co ciekawe, każdy z rozmówców IGN dostrzega jednak światełko w tunelu: pod wpływem ostatnich rewelacji Marvel ma już rozdzielać zlecenia pomiędzy różnymi firmami w "bardziej logiczny" sposób, co może przełożyć się na sprawniejsze przygotowywanie efektów specjalnych do produkcji MCU. Nie zmienia to faktu, że wypowiadający się anonimowo artyści uważają również, iż ich sytuację może poprawić stworzenie związku zawodowego, który reprezentowałby interesy całej grupy odpowiedzialnych za CGI - mógłby on faktycznie przeciwdziałać kontrowersyjnym praktykom Marvela, ale także stopować zapędy dyrektorów firm w trakcie wspomnianych wcześniej wojen cenowych. 

Avengers: Endgame - tak CGI zmieniało film 

fot. Marvel
+13 więcej
 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj