- Nie jest to mroczne, realistyczne ponownie opowiedzenie tej historii i napakowanie jej akcją. Ja tego nie robię. Nie jestem zainteresowany pisaniem takich rzeczy. Jasne, wiele moich prac jest mrocznych, a ta historia ma mrok i świetną akcję, ale koniec końców to opowieść o bohaterach - opowiada.
Podkreśla, że jego opowieść luźno oparta na "Frankensteinie" Mary Shelley ukazana jest z punktu widzenia Igora, asystenta doktora, którego ma zagrać Daniel Radcliffe, gwiazda "Harry'ego Pottera". Obiecuje, że jest to historia wzruszająca i ekscytująca.
Landis zdaje sobie sprawę, że Igor nie był obecny w powieści Mary Shelley ani w filmach, więc zaczął poszukiwania, gdzie on tak naprawdę powstał.
- Zdałem sobie sprawę, że brakuje nam Igora, tego, którego wszyscy znają. Zacząłem oglądać wszystkie filmy o Frankensteinie, od Mela Brooksa, przez Petera Cushinha po wersję z Robertem De Niro i zdałem sobie sprawę, że Igor był asystentem doktora jedynie w "Monster Mash" - czytamy.
Podkreśla, że jego nieobecność w poprzednich filmach stała się dla niego inspiracją do stworzenia tego projektu.
- Wtedy naszedł mnie ten pomysł: zamiast zrobić wymyślną nową wersję Frankensteina, dlaczego nie być wiernym wersji, która jest obecna w społecznej świadomości, ale tak naprawdę nigdy nie istniała? Dlaczego by nie zrobić inteligentnej, pełnej uczucia historii o przyjaźni i nauce, o geniuszu i szaleństwie, miłości i ambicji, życiu i śmierci? Dlaczego nie wziąć zakurzonego pomysłu o gościu z przygarbionym asystentem, który tworzy potwora i nie zrobić z tego zabawnej, smutnej, strasznej i pełną nadziei historii? Mam nadzieję, że będzie to naprawdę poruszająca opowieść - dodaje.
Reżyseruje Paul McGuigan ("Lucky Number Slevin", Sherlock).