Nie jest wykluczone, że Michael Caine na dobre żegna się z kinem. Aktor promuje obecnie swój najnowszy film, The Great Escaper, przedstawiający historię brytyjskiego weterana II wojny światowej, który ucieka z domu spokojnej starości, aby wziąć udział w obchodach 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii. Caine'owi na ekranie partneruje Glenda Jackson, która zmarła w czerwcu w wieku 87 lat - tuż po tym, gdy zakończyły się prace na planie.  Legenda kina w rozmowie z The Telegraph wyjawia, że powodem 3-letniej przerwy w karierze była głównie pandemia koronawirusa, lecz gdy tylko pojawiła się możliwość zagrania w The Great Escaper, aktor postanowił z niej skorzystać. Sama rola stała się dla niego wyczerpująca w aspekcie fizycznym:
Dali mi naprawdę dobrą laskę do chodzenia i korzystałem z niej w scenach, które na to pozwalały. Bez niej każdą z tych scen mógłbym zrobić tylko raz - później pewnie bym się przewrócił. Na całe szczęście zazwyczaj jedno ujęcie wystarczyło, zapomnijmy już o tym. 
Później dziennikarz zapytał Caine'a o aktorską emeryturę. Aktor odparł, że "w jakiś sposób już na niej jest", dodając:
Mam teraz te cholerne 90 lat, nie mogę normalnie chodzić i tak dalej. (...) Miałem najlepsze życie, jakie można sobie wyobrazić. 
Na koniec Brytyjczyk został zapytany o to, co w jego ocenie stanie się jego spuścizną:
To, że przez całe życie byłem aktorem i nigdy nie zajmowałem się czymś innym. Nigdy z tego zawodu nie zrezygnowałem, nigdy nawet nie zamierzałem. 
Światowa premiera filmu The Great Escaper planowana jest na 6 października. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj