Wygląda na to, że coraz więcej osób jest niezadowolonych ze sposobu swojego ukazania w dokumencie Ostatni taniec. Choć emitowana na platformie Netflix produkcja od ESPN wywołała prawdziwą furorę wśród wielu miłośników koszykówki, nie wszyscy zainteresowani wypowiadają się o niej w samych superlatywach. Informowaliśmy Was już, że sporo zastrzeżeń do serialu zgłaszają byli zawodnicy Byków, Horace Grant i Scottie Pippen. Teraz do tego grona dołączył legendarny zawodnik Detroit Pistons, Isiah Thomas.  W 3. i 4. odcinku The Last Dance twórcy zabrali nas za kulisy meczów Byków i Pistons z przełomu lat 80. i 90. - były one z całą pewnością kluczowe dla powstania dynastii z Wietrznego Miasta. Przypomnijmy, że gdy Bullsi w 1991 roku ostatecznie pokonali słynących z niezwykle ostrej gry rywali, ci ostatni zeszli z boiska, nie czekając na końcowy gwizdek. Michael Jordan do dziś ma pretensje o tamtą sytuację; to zapewne ona wpłynęła także na brak powołania dla Thomasa do reprezentacji USA przygotowującej się do igrzysk olimpijskich w Barcelonie. Sam MJ stwierdził niedawno, że "Isiah zburzyłby harmonię w Dream Teamie".  Teraz Thomas postanowił odpowiedzieć Jego Nadpowietrzności, nie przebierając w słowach:
Kiedy wszyscy byliśmy młodzi i zdrowi w latach 1984-1990, liczby mówią same za siebie: on nie był moją konkurencją. Moimi rywalami byli Larry Bird i Magic Johnson. 
Wszyscy fani MJ-a doskonale wiedzą, że tego typu wypowiedzi, umniejszające jego zasługi, działają na niego jak płachta na, nomen omen, byka. Warto też zwrócić uwagę, że w The Last Dance chowający prywatny uraz do Thomasa Jordan i tak przyznał, iż w jego prywatnym rankingu najlepszych rozgrywających w historii NBA legenda Pistons plasuje się zaraz za Magic Johnsonem. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj