W przypadku Michaela Traynora nie ma niewiadomych. Los jego bohatera - Nicholasa znamy, a aktor ostatecznie pożegnał się z obsadą, prawdopodobnie pociągając za sobą ulubieńca fanów - Glenna.
- O tym, co czeka mojego bohatera, dowiedziałem się już przed rozpoczęciem zdjęć do 6. serii. Scott Gimple był na tyle odważny, że zadzwonił do mnie i opowiedział mi o planach, jakie ma w stosunku do postaci Nicholasa. W pewnym momencie stwierdził, że mój czas w tej pracy może niebawem dobiec końca. Miałem nadzieję, że w serialu pozostanę dłużej, bo w komiksach postać ta nie zginęła tak szybko. Jednak taką formę odejścia od komiksowego pierwowzoru uwielbiam. Byłem zaszczycony możliwością gry w tym serialu i zawsze będę to dobrze wspominał - powiedział aktor.
Czytaj także: „The Walking Dead”: Scott M. Gimple przekazuje wiadomość dla fanów Aktor odniósł się również do ostatniej sceny w serialu, która prawdopodobnie nie poszła po myśli Nicholasa. Jego śmierć miała uratować Glenna, a wiele wskazuje na to, że stało się odwrotnie.
- Chcieliśmy by ta scena była dwuznaczna, zagadkowa. Z jednej strony dla Nicholasa był to moment chwały, moment ukojenia. Wydaje mi się, że Nicholas nigdy nie zaznał czegoś takiego w tym świecie. Z drugiej jednak strony jego motywacja, by strzelić sobie w głowę jest dla mnie do dziś nieznana. Być może będzie to rozwijane w fabule serialu. Nie wiem jednak, czy Nicholas chciał w ten sposób uratować Glenna - dodał Traynor.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj