Muszę przyznać, że w przypadku Digital Domain cały proces przebiegał niesamowicie transparentnie. Po raz ostatni pojawiliśmy się w biurze 13 marca, a 16 marca odpaliłem sprzęt w domu i wróciłem do pracy. Dla mnie oraz dla klientów, nie mogę mówić w imieniu innych artystów oraz managerów, był to niezwykle transparentny proces. Były dobre i złe strony. Mam na myśli to, że mogłem nawiązywać interakcję z ludźmi tak, jak robimy to w tej chwili [za pośrednictwem Zooma przyp. red.] i to zawsze było świetne. Jednak nic nie zastąpi możliwości zasiadania naprzeciwko artysty, pracy w cztery oczy, twarzą w twarz.
Według Draina pewnym dyskomfortem był także brak możliwości śledzenia postępów w sali projekcyjnej. W przypadku produkcji tak naszpikowanych efektami specjalnymi monitorowanie zmian na dużym ekranie może ułatwić pracę, gdyż artyści oglądają film takim, jakim zobaczy go odbiorca.
Jasne, w przypadku pracy z domu, jeśli DD chciałoby wysłać mi 70-calowy telewizor, myślę, że zamontowałbym go w moim biurze. Zamiast niego pracuję na monitorach komputerowych i to za ich pośrednictwem mogę oceniać moją pracę. Brakuje mi możliwości zobaczenia materiału w większe, największej skali. Ale muszę przyznać, że w miarę oswajania się z nowym trybem pracy jestem przekonany, że mógłbym w miarę potrzeb jeździć do studia, aby wejść do sali projekcyjnej i w ten sposób oceniać moją pracę. Istnieją rozwiązania tych wszystkich problemów.
Na poniższym materiale można zobaczyć, jak zespół Digital Domain poradził sobie z realizacją efektów specjalnych na potrzeby Agentów T.A.R.C.Z.Y. pracując w trybie zdalnym:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj