W internecie istnieje wiele stron, które udostępniają narzędzia do odpalania gier ze SNES-a, NES-a czy Game Boya na pececie. Większość z nich ma w swoim katalogu gry na te archaiczne konsole w formie ROM-ów. Nintendo postanowiło rozprawić się z dwoma z nich, zarzucając im nieuczciwą konkurencję oraz nielicencjonowane wykorzystanie znaków towarowych. Na celownik wzięto dwie firmy z Arizony i to do tamtejszego sądu złożono wniosek, w którym zażądano 150 tysięcy dolarów zadośćuczynienia za każdy nielegalnie dystrybuowany tytuł oraz 2 miliony za każdy nielegalnie wykorzystany znak towarowy. Jak policzyli redaktorzy Torrent Freak, którzy poinformowali o pozwie, Nintendo może domagać się zadośćuczynienia za straty w wysokości 100 milionów dolarów. Korporacja postanowiła ukarać akurat te dwie strony, gdyż cieszą się największą popularnością wśród graczy. Dysponują także największą bazą tytułów, których nie mają prawa dystrybuować. Prawnicy firmy wierzą także w to, że obie strony nie działają charytatywnie i czerpią ogromne zyski ze swojej działalności, dlatego należy przykładnie je ukarać. A gdyby okazało się, że ich właściciele nie dysponują aż tak dużymi funduszami, zawsze mogą w inny sposób naprawić swoje błędy. Korporacja sugeruje, że mogłaby zrezygnować z odszkodowania, jeśli witryny przestaną działać, a ich administratorzy przekażą swoje domeny i zdradzą swoje źródło ROM-ów. Działania Nintendo wydają się dość zasadne. W końcu firma nie chce, żeby ktoś za darmo udostępniał gry, do których nie ma prawa. Z drugiej strony niezwykle interesujący jest wątek alternatywnego sposobu rozwiązania konfliktu. W ostatnich latach korporacja mocno rozwija rynek retrokonsol, a emulatory pecetowe stanowią bezpośrednią konkurencję dla tych sprzętów. Japończycy w końcu docenili potencjał drzemiący w tytułach sprzed kilkudziesięciu lat. Nie zdziwię się, jeśli wkrótce powstaną retrokonsole zdolne do odpalania kartridżów z NES-a czy SNES-a albo oficjalny emulator Nintendo. Jeśli do tego dojdzie, firma będzie miała prawo do dysponowania nazwami najpopularniejszych stron z pirackimi ROM-ami. W ten sposób zapewni sobie niezły start w tej branży. O ile oczywiście nie zadowoli się wyłącznie przykładnym ukaraniem piratów i sprzedawaniem konsol mini z ograniczonym portfolio gier retro.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj