* * *
– I co, mistrzowie pióra? Popłynęliście? – Marcin siedział razem z Anitą i Sebastianem w stołówce. – Kurwa, znowu te pieprzone rumuńskie kiełbaski. Już nimi rzygam… – Chyba kiełbaski z Rumuna – prychnęła Anita. – Daj spokój, mam wieczór z głowy. A chciałam iść na basen i do sauny. – Pułkownik na pewno by się ucieszył na twój widok. – Marcin wymownie poruszył brwiami. – Zobaczysz, doprowadzisz go kiedyś w tej saunie do zawału. A jeszcze jak Bożenka dołączy w tym swoim czarnym bikini. Ach! – W dupie mam Rumuna. Pizzę sobie wezmę w bufecie – wtrącił grzebiący widelcem w talerzu Sebastian. – Patrz, Marcin, facet, który był w auli, nie wyjechał. – O kim wy mówicie? – Anita spojrzała na nich, marszcząc czoło. – O typie, który siedzi koło komendanta. Jakby się nam przyglądał… – Co ty pierniczysz, Sebastian? Może Anicie się przygląda, ale nam? Chyba jesteś przeczulony. – Marcin ukroił kawałek podłużnego rumsztyku. – A właśnie, Anita, słyszałem, że na zajęciach z techniki w laboratorium fotograficznym u was w drużynie dziewczyny nic nie mają pod tymi białymi fartuchami. Prawda to? – zapytał z pełnymi ustami. – Mamy. Buty i spodnie. A co? – Nic. Tak tylko zapytałem. I bez staników? – Bez. Zostawiamy je w pokojach… – A ja wam mówię, że ten typek nam się przygląda – przerwał im Sebastian. Cała trójka popatrzyła w kierunku mężczyzny, który właśnie wstał i wraz z komendantem skierował się do sąsiedniego kasyna. Jakby na komendę podnieśli do ust kubki z zielonym wzorkiem i napisem „MSW” i wzięli po dużym łyku kompotu. – Ty, Sebastian, jakieś zwidy masz czy co? – rzucił Marcin, odstawiając kubek na stół. – Dobra, chodźmy już. Dam wam swoje notatki, geniusze pracy informacyjnej, żebyście nie tracili czasu na studiowanie gazet. Prosto ze stołówki poszli do znajdującego się naprzeciwko internatu. Marcin szybko podrzucił kolegom notatki, a potem wrócił do swojego pokoju. Jego współlokatora nie było. Pewnie poszedł do świetlicy na telewizję, pomyślał chłopak. Rozpiął pas, zdjął bluzę, a potem wyjął z brezentowej raportówki skrypty i rzucił je na biurko. Położył się na łóżku. Nie chciało mu się zdejmować butów, bo przecież miał jeszcze iść na pizzę z Sebastianem. Z bocznej kieszeni spodni wyciągnął portfel, a z niego zdjęcie swojej żony. Lubił je. Ela prezentowała się na nim obłędnie. Miała obcisłe żółte body z dużym dekoltem, czerwoną krótką spódniczkę i drewniaki na wysokich koturnach. Ostatnio nie układało im się najlepiej. Coraz częściej dochodziło między nimi do nieporozumień i kłótni. Czasami Marcin przebąkiwał nawet o rozstaniu. Mimo to żona bardzo go pociągała i tak naprawdę nie wyobrażał sobie życia bez niej. Zamknął oczy, przywołując w pamięci obraz jej boskiego ciała. Jeszcze kilka dni i się zobaczymy, zdążył pomyśleć, zanim zasnął. Ze snu wyrwał go głos dyżurnego płynący z głośnika, nazywanego kołchoźnikiem: „Podchorąży Marcin, podchorąży Anita i podchorąży Sebastian stawią się natychmiast u dyżurnego. Sprawa pilna!”. – Co jest, kurwa… – mruknął Marcin, zrywając się na równe nogi. Spojrzał na zegarek. Było po dwudziestej drugiej. Cisza nocna. „Powtarzam: podchorąży Marcin, podchorąży Anita i podchorąży Sebastian stawią się natychmiast u dyżurnego. Sprawa pilna!” Może to alarm? – przeszło mu przez myśl. W sumie dawno nie było, od zimy tylko raz… Miesiąc temu w środku nocy wywieźli ich czterdzieści kilometrów od ośrodka i kazali piechotą wracać lasami i polami, przez topniejący śnieg i mokradła. Ale dla naszej trójki tylko? – kalkulował, ubierając się pospiesznie. Miał jakieś nieokreślone przeczucie, że dzieje się coś ważnego. Ekscytacja mieszała się w nim z obawą. Wyszedł szybko na korytarz i walnął pięścią w drzwi sąsiedniego pokoju. Te od razu się otworzyły. Pierwszy pokazał się Sebastian, a tuż za nim, dopinająca mundur i poprawiająca rozwichrzone włosy, Anita. – O co chodzi? – rzuciła spłoszona. – Wiem tyle co ty. – Marcin skierował się w stronę schodów. Już po chwili cała trójka była na parterze. Przed kontuarem dyżurnego stał komendant. – Meldujemy się, panie pułkowniku – zaczął Marcin, stukając w pozycji zasadniczej obcasami butów. Anita i Sebastian mu zawtórowali. Komendant kiwnął na nich głową, aby poszli za nim do tylnego wyjścia z internatu. – Słuchajcie – zaczął ściszonym głosem – w kasynie czeka na was pewien bardzo doświadczony oficer z centrali. Chce z wam porozmawiać. Macie mu powiedzieć wszystko, o co zapyta. Żadnych tajemnic. Zrozumiano? – Gdy cała trójka kiwnęła głowami, dodał: – To może zająć trochę czasu. Udacie się do niego pojedynczo. Może pierwszy… podchorąży Marcin. – Ale panie pułkowniku – odezwała się niepewnie Anita. – Jutro mamy poprawkę z prasówki. Trochę zawaliliśmy i pan wie… – Wiem, wiem. Poprawkę macie przesuniętą na pojutrze. – Kurwa, tak czułem, tak czułem… – szepnął Sebastian, gdy komendanta i Marcin wyszli z budynku. – Co czułeś? – spytała zdezorientowana Anita. – No ten typ, co się nam przyglądał w auli i stołówce. To o niego chodzi. Z nim mamy się spotkać. Dziewczyna wzruszyła ramionami i poprawiła włosy. – Chodź, mamy jeszcze trochę czasu dla siebie. – Pociągnęła chłopaka na schody. – Mieliśmy się uczyć. – Mamy czas. Dyskretnie, ale stanowczo chwyciła go za pośladek, posyłając mu spojrzenie swoich piwnych oczu, które mówiły wszystko. Jeszcze na korytarzu zaczęła rozpinać bluzę. Pod spodem nie miała bielizny. Sebastian spojrzał na jej odsłonięte krągłe piersi i poczuł narastające podniecenie. Gdy dziewczyna rozchyliła usta i wilgotnym językiem powoli oblizała górną wargę, miał wrażenie, że zaraz eksploduje jak niedoświadczony małolat. Gwałtownie nabrał powietrza i wypuścił je przeciągle, żeby się opanować. Weszli do pokoju, z trzaskiem zamykając za sobą drzwi.* * *
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj