Po "Resident Evil 4" Japończyk zrezygnował z dalszego udziału przy tworzeniu serii. Niedługo jednak powróci z zupełnie nowym tytułem - "The Evil Within" - który garściami czerpać będzie z tradycji wirtualnego horroru i na nowo zdefiniuje wśród graczy pojęcie strachu.
Głównym powodem, dla którego Mikami ponownie zabrał się za tworzenie survival horroru, jest fakt, że w ostatnich latach nie było praktycznie żadnej produkcji, którą można byłoby nazwać tym mianem. Przytłaczająca większość tytułów, którą zaliczano do tej kategorii, była jego zdaniem tak naprawdę zwykłymi grami akcji, które jedynie nawiązywały do estetyki horroru.
W wywiadzie dla serwisu IGN udzielił następującej wypowiedzi:
Chcemy, aby gracz chwytając za pada mógł szczerze powiedzieć: "Wow, od lat nie grałem w tak straszną grę!". Do tego dążymy i na tym przede wszystkim się skupiamy. (...) Osobiście wróciłem do survival horroru dlatego, że ten gatunek skupia się obecnie wyłącznie na akcji. Nie ma już na świecie prawdziwych survival horrorów. I to jest właśnie dla mnie największą motywacją.
Mikami zdradził również kilka szczegółów na temat swojego najnowszego projektu. Fabula skupi się na trójce detektywów, którzy przybywają do szpitala psychiatrycznego, gdzie doszło do masowego mordu. Niedługo później główny bohater zostaje pozbawiony przytomności, a po przebudzeniu znajduje się w zupełnie innym miejscu. Miejscu, którego nie zna.
Walka ograniczy się do kilku podstawowych broni, takich jak noże, toporki i pistolety. Gracze będą mogli również zastawiać pułapki na wrogów. Nie uświadczymy jednak broni ciężkiego kalibru; karabin maszynowy pozostanie jedynie w sferze marzeń.
Poniżej pełny wywiad.