Od momentu ogłoszenia oscarowych nominacji było bardzo wiele głosów aktorów i twórców, którzy byli niezadowoleni z pominięcia mniejszości rasowych. Oto kolejne.
Wydaje się, że eskalacja konfliktu związanego z nominacjami do Oscarów, które w odczuciu wielu niesprawiedliwie pominęły twórców z mniejszości rasowych, już za nami. Do bojkotu ogłoszonego przez Jadę Pinkett-Smith dołączyło tylko kilka aktorów, w tym jej mąż Will Smith. W całej sprawie pojawiały się też głosy wskazujące na to, że to nie Akademia jest winna takiej sytuacji, w tym tonie wypowiedziała się choćby Viola Davies.
Głosów niezadowolenia jest jednak więcej. Do protestujących przyłączył się także aktor Danny Glover, który przyznał, że Oscary są faktycznie z roku na rok coraz mniej zróżnicowane. Powiedział on też, że w zasadzie nagrody te mogłyby nie istnieć, bo są bardzo subiektywne.
Czytaj także: Kathryn Bigelow zrobi film o zamieszkach rasowych
Swoje zdanie w tej kwestii wygłosił również sir Ian McKellen. Brytyjczyk także uważa, że mniejszości rasowe są dyskryminowane, a co więcej, wskazuje na to, że problem dyskryminacji dotyczy też twórców z mniejszości seksualnych. Aktor zauważa, że nagrody odbierają heteroseksualni aktorzy, którzy grają homoseksualnych bohaterów, ale nie zdobywają ich faktycznie homoseksualiści. Jego zdaniem problem leży w reprezentacji Akademii.
McKellen nie kryje się ze swoją homoseksualną orientacją. Aktor może czuć się rozżalony, ponieważ Oscar ominął go dwa razy - najpierw w 1999 roku za rolę w filmie Gods and Monsters, a potem w 2002 roku za rolę Gandalfa w dziele The Lord of the Rings: The Fellowship of the Ring
Ceremonia rozdania Oscarów odbędzie się 28 lutego.
Film "Zjawa" z Leonardo DiCaprio i Tomem Hardym już w kinach