Ogólnie rzecz biorąc, można dojść do następujących wniosków: albo że wśród szachowej czołówki panuje powszechna zdrada, albo że niektórzy arcymistrzowie to paranoicy, albo że różne wybiegi i zakulisowe manewry są typowymi elementami totalnej wojny psychologicznej. Albo można zaznaczyć „wszystkie z powyższych” i dołączyć tym samym do panującego w tym względzie konsensusu. Kolejne moje wyjaśnienie dotyczy niebezpiecznych słów, które Ashley puścił w eter na konferencji prasowej: „ludzka interwencja”. Przez dwadzieścia lat zmagałem się z wieloma tendencyjnie rozumianymi znaczeniami tego wyrażenia, chociaż to nie ja je ukułem, a to, co insynuowałem, było bardziej skomplikowane. Podczas meczu pewna ludzka interwencja na rzecz Deep Blue była dopuszczalna. Ludzie mogli na przykład naprawiać ewentualne bugi, ponownie uruchamiać system po awariach oraz zmieniać książkę i funkcję oceniającą maszyny między partiami – i tak też robili. W późniejszych meczach człowieka z maszyną ograniczono tego rodzaju działania, uznając je za nieprzepisowe, ponieważ dawały przewagę komputerom. Podczas naszej rozgrywki zdarzyły się przynajmniej dwie awarie maszyny, które wymagały ponownego ręcznego uruchomienia. Według zespołu Deep Blue zdarzyło się to w trzeciej i czwartej partii. Wprawdzie im samym ani jeden, ani drugi z tych incydentów nie wydawał się istotny, ponieważ nie wpłynął na kolejny ruch Deep Blue, inaczej to jednak wyglądało z mojego punktu widzenia. To, że podczas napiętej końcówki czwartej partii musiałem pytać Hsu, co się dzieje, było sytuacją daleką od idealnej. Poza tym – na co zwracało mi później uwagę kilku programistów szachowych – restart systemu to całkowita zmiana z perspektywy możliwości odtworzenia jego wcześniejszego działania. Tablice pamięciowe, które maszyna wykorzystuje do przechowywania pozycji, zostają wymazane i nie da się już później potwierdzić, czy powtórzyłaby te same posunięcia. Odłóżmy na bok dopuszczalne działania użytkownika. Dla większości ludzka interwencja znaczy tyle, że jakiś Karpow albo inny mocny arcymistrz siedzi schowany gdzieś w skrzyni i wykonuje posunięcia za maszynę – tak jak to było z Turkiem, grającym w szachy fałszywym automatem Wolfganga von Kempelena. Współcześnie jednak, mając do dyspozycji najrozmaitsze kopie zapasowe i zdalne punkty dostępu, wcale nie trzeba chować mistrza szachowego w wielkiej czarnej skrzyni. Zabawna myśl, ale tak naprawdę nie o to chodzi. Już samo ponowne uruchomienie maszyny albo wywołanie jakiegoś zdarzenia, które sprawi, że Deep Blue uzyska dodatkowy czas w jakiejś trudnej pozycji, może wiele zmienić. Pamiętajmy, że w 1995 roku prototyp Deep Blue podczas turnieju w Hongkongu trzeba było restartować podczas jego kluczowej partii z Fritzem, a gdy ponownie zaczął działać, wykonał słabsze posunięcie. Miał pecha, ale równie dobrze mógł zagrać po uruchomieniu lepiej, zwłaszcza gdyby został na przykład zaprogramowany tak, by po awarii dać sobie trochę więcej czasu. 15 września 2016 roku byłem w Oksfordzie, gdzie miałem przemawiać podczas konferencji poświęconej robotyce społecznej oraz sztucznej inteligencji, i skwapliwie skorzystałem z tej okazji, by poznać Noela Sharkeya z Uniwersytetu w Sheffield. Sharkey to jeden z największych na świecie ekspertów w zakresie AI i samouczenia się maszyn; obecnie bierze udział w różnych projektach dotyczących wymogów etycznych stawianym robotom oraz ich wpływu na społeczeństwo. W Wielkiej Brytanii najbardziej jest jednak znany jako ekspert i główny juror popularnego programu telewizyjnego Robot Wars (Wojny robotów). Podczas krótkiej przerwy na lunch przed jego wystąpieniem na konferencji nie mieliśmy wiele czasu na rozmowę. Zamierzałem się dowiedzieć czegoś o samouczeniu się maszyn oraz trwającej na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych debaty w sprawie etyki robotów. Tymczasem Sharkey chciał ze mną rozmawiać o Deep Blue! „Od lat mnie to irytowało” – powiedział. „Byłem bardzo podekscytowany perspektywą systemu AI, który miał cię pokonać, ale chciałem, żeby to były uczciwe zawody, a takie nie były. Awarie? Te wszystkie podpięte przez nich systemy? Jak to nadzorować? Mogli zmieniać software albo hardware między posunięciami. Nie mogę stwierdzić, że IBM oszukiwał, ale nie mogę też stwierdzić, że nie. Na pewno zdarzyła się ku temu okazja. Nieważne! Gdybym ja o tym decydował, powyrywałbym im wszystkie kable, otoczyłbym Deep Blue klatką Faradaya i powiedział: »Dobrze, teraz graj, teraz jesteś zdany tylko na siebie«. W innym wypadku oddałbym temu cholerstwu partię walkowerem już po sekundzie!”. Wyobraziłem sobie Noela Sharkeya, który wyrywa kable sieciowe z Deep Blue, i byłem pewny, że chciałbym go mieć w swoim zespole, bez względu na to. przeciwko komu bym grał. (…)
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj