Pewnego razu... w Hollywood to film Quentina Tarantino, który w Polsce debiutował tego lata. Teraz okazuje się, że Chiny nie chcą nowej produkcji - czy powodem może być postać Bruce'a Lee?
Pewnego razu... w Hollywood to najnowszy film Quentina Tarantino, którego akcja rozgrywa się w latach 60. ubiegłego wieku. Poza fikcyjnymi bohaterami - niespełnionym aktorem i jego dublerem - przez produkcję przewijają się także postacie autentyczne, w tym
Sharon Tate,
Charles Manson czy
Bruce Lee. To właśnie ten ostatni stał się powodem szeroko komentowanej kontrowersji - córka mistrza sztuk walki wyraziła swój żal wobec Tarantino, twierdząc, że w swoim filmie ośmieszył on jej ojca, czyniąc z niego karykaturę.
Teraz okazuje się, że to nie koniec kontrowersji - zgodnie z nowymi informacjami,
Pewnego razu... w Hollywood nie będzie mieć swojej premiery w Chinach. Dziennikarze The Hollywood Reporter nieoficjalnie dowiedzieli się, że to właśnie córka
Bruce'a Lee, Shannon, zwróciła się do Chińskiej Administracji Filmowej z prośbą o ingerencję w sprawie wizerunku jej ojca w filmie. Jeden z inwestorów, studio Bona Film Group rzekomo chce dojść do porozumienia z Tarantino, by zmodyfikować jego wersję filmu i wprowadzić go do kin - przypomnijmy, że produkcja miała wejść na chińskie ekrany 25 października, a twórcy wiązali z tą premierą duże nadzieje, licząc na znaczące zyski we wschodnim box office. Teoria z córką Lee i teza, że to właśnie jego postać wywołała całe to zamieszanie, jest tylko jedną z kilku - za inny powód tej sytuacji uważa się zbyt duży poziom przemocy w filmie, którego Chiny mogły nie zaakceptować (podobnie było w przypadku Django). Oficjalnie jednak nikt nie wyjaśnił, co tak naprawdę jest problemem i dlaczego premiera została odwołana - w dodatku na tydzień przed.
Do sprawy miał się już odnieść
Quentin Tarantino, który rzekomo wyjaśnił, że nie zamierza przemontowywać swojego filmu na zawołanie i tylko po to, by zadowolić cenzorów. Źródłem tych doniesień jest anonimowy informator, blisko zaznajomiony ze sprawą - powołując się na niego, The Hollywood Reporter twierdzi, że reżyser wyznaje zasadę "albo biorą, albo nie" i nie zależy mu na tym, by za wszelką cenę dostosowywać produkcję do chińskiego rynku.
Gdy pojawią się nowe informacje, natychmiast Was poinformujemy - na razie sprawa jest w toku; pamiętajmy, że rewelacje o przyczynach tej decyzji nie zostały potwierdzone ani skomentowane i należy podchodzić do nich z dystansem.
Co myślicie o zaistniałej sytuacji? Dajcie znać w komentarzach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h