Sami określają serial gatunkiem neo-western w stylu Firefly, a nie jako typowe science fiction. Akcja skupi się na dwójce włóczęgów - Nolanie (Grant Bowler) i jego adoptowanej córce pozaziemskiej rasy, Irisie (Stephanie Leonidas). Czytamy, że ta dwójka bohaterów jest sercem i duszą serialu. Chwalą obu aktorów, którzy świetnie spisują się w swoich rolach i od razu przekonują do siebie. Nolan na początku sprawia wrażenie przeciętnej kopii Hana Solo i Mala Reynoldsa, ale obiecują, że to zmienia się w trzecim odcinku, gdy w grę wchodzą wyraźniejsze i ciekawsze tematy. Irisa zdobywa największe uznanie w ich opinii.
Pozostali mieszkańcy miasteczka Defiance dzielą się na dwie lokalne rodziny - McCawleyów, posiadających lukratywną kopalnię - i Castithan Tarr, pochodzącą z innej planety. Przedstawiciel tej rodziny, Datak Tarr (Tony Curran), ma być prawie typowym westernowym gangsterem, którego porównują do Jabby z "Gwiezdnych Wojen". Naturalnie obie strony są w konflikcie.
Dziennikarze ogólnie o postaciach piszą, że początkowo jest to zbiór stereotypów, który w kolejnych odcinkach rozbudowuje się w coś interesującego. Wchodzą w grę intrygi i niemoralne motywy, które nadają im wyrazistości. Ma to później rozwijać się w nieoczekiwanym kierunku.
W swojej relacji podkreślają, że w pierwszych trzech odcinkach nie zarysował się głównych wątek. Chwalą natomiast znakomite i perfekcyjnie dopracowane historie, które pozwalają widzom poznać miasteczko, bohaterów i cały klimat opowieści. Cieszą się również z jakości tworzenia świata, która stoi na wysokim poziomie.
[video-browser playlist="620092" suggest=""]
Krytyki nie uniknęła jedna z postaci z pilota - prostytutka z sercem ze złota, pracująca w burdelu inspirowanym westernowym saloonem. Uważają, że to zbyt ograny i męczący motyw. Twierdzą także, że fani Firefly mogą mieć problem z tym serialem z uwagi na podobną tematykę. Sugerują odcięcie się i spojrzenie "na świeżo" na nową produkcję.
Chociaż chwalą efekty specjalne stojące na dobrym poziomie, krytykują ich zbyt dużą ilość. Twierdzą, że po prostu momentami efektów komputerowych jest zbyt wiele i widz nie może cieszyć oka tym, czym powinien. Pod tym względem za dużo dzieje się na ekranie.
Wszystko wskazuje na to, że Defiance jest serialem science fiction na poziomie, jakiego telewizja dawno nie widziała. Czekamy na premierę, by przekonać się, ile w tych słowach jest prawdy. Pierwszy odcinek w USA zostanie wyemitowany 15 kwietnia.
[video-browser playlist="620094" suggest=""]