Potem jednak odezwał się jeszcze jeden głos i on również zasugerował, że powinna spróbować. Tym razem posłuchała, ponieważ należał on do Jona Lovitza. Lovitz od dzieciństwa przyjaźnił się z jej starszym bratem, ona również od dawna dobrze go znała i obserwowała, z jakim trudem torował sobie drogę do showbiznesu. Tamtego lata dostał rolę w Saturday Night Live. „Nagle pomyślałam: o rany, to jednak mogłoby się udać. Może ludzie naprawdę czasem robią coś takiego”. Nawet ludzie z dziećmi. Lovitz polecił Kudrow znaną szkołę improwizacji komediowej, The Groundlings. Powiedział jej, że ma się po prostu zapisać na zajęcia i zobaczyć, jak będzie. Cóż mogło być w tym złego? „No właśnie”, pomyślała Kudrow. W tym roku kończyła 22 lata. Nie miała jeszcze ani dzieci, ani kredytu hipotecznego do spłacenia – w ogóle nie musiała się przejmować wszystkim tym, czym się martwią dorośli, a o czym ona myślała już od początku liceum. To był idealny moment, żeby zaryzykować. „Bo jeśli nie teraz, to kiedy?” Z duszą na ramieniu przedstawiła swój pomysł rodzicom. „Rewelacyjnie – usłyszała. – To kiedy zaczynasz?” Wtedy ją to zaskoczyło, ale wspominając tamten okres z perspektywy czasu, Kudrow podejrzewała, że rodzice się o nią martwili. Oczywiście byli dumni, że tak ciężko pracuje i że skupia się na swoich celach zawodowych, z drugiej strony w życiu chodzi przecież o coś więcej niż kredyt hipoteczny i dominację jednej z półkul mózgowych. Takie na przykład randki też mogą być ważne. Lisie przyda się więc coś, co pomoże jej się wyluzować. Zajęcia z improwizacji. „Bogu dzięki! Tak, idź! Najlepiej od razu. Będziemy cię zawozić”. Na tym skończyła się jej przygoda z badaniami biomedycznymi. Kudrow ukończyła kurs w The Groundlings, a potem sama zaczęła prowadzić tam zajęcia (w niepełnym wymiarze godzin). Później zrobiła coś jeszcze bardziej dla siebie nietypowego, a mianowicie zaczęła stopniowo konstruować wachlarz wykreowanych postaci. W pierwszej kolejności wcieliła się w rolę profesora biologii. „Zaczęłam od czegoś, co znałam”, wspominała. Przez pewien czas tego się właśnie trzymała. Wcielała się w role mądrych i bardzo poważnych akademików, którzy wydawali się publiczności zabawni, ponieważ nie zdawali sobie sprawy, jak bardzo są nudni. Kudrow świetnie sobie z tym radziła (przecież zawsze miała dobre oceny) – aż pewnego dnia jej nauczycielka Tracy Newman zasugerowała odejście od tego schematu. „Jeszcze nie miałaś okazji zaprezentować nam żadnej głupkowatej postaci – powiedziała do Kudrow. – Chcielibyśmy zobaczyć jakiegoś trzpiota. Spróbuj!”. Kudrow wymyśliła coś niemal od razu, wzorując się na niektórych koleżankach z liceum. Szybko doszła do wniosku, że z postaciami nierozgarniętymi radzi sobie równie dobrze jak z mądrymi. Z trzpiotkami szło jej tak świetnie, że w końcu dostała rolę w swojej pierwszej sztuce. Miała wystąpić w Ladies’ Room Robin Schiff (koleżanki z The Groundlings) jako Michele. Na scenie pojawiała się zaledwie na pięć minut, ale potem ponownie wystąpiła jako Michele w jednej ze swoich ulubionych ról filmowych, wRomy i Michele na zjeździe absolwentów (także autorstwa Schiff). Kudrow postanowiła na razie nie rezygnować z pracy (zajmowała się sprawami administracyjnymi w gabinecie ojca), ale coraz częściej chodziła na przesłuchania. Dzięki The Groundlings nieco się wyróżniała z tłumu, ale nie kończyła kursu ze statusem supergwiazdy (zresztą wcale do niego nie aspirowała). Po kilku pierwszych przygodach z telewizją w jej głowie pojawił się nowy cel zawodowy. Teraz chciała wystąpić w serialu125. To marzenie spełniło się niemal natychmiast. W 1993 roku Kudrow dostała rolę dyrektorki w jednym z najbardziej wyczekiwanych pilotów tego sezonu. Wydawało się, że wszystko układa się wprost doskonale. Projekt miał być spinoffem niesamowicie popularnego serialu, ze znaną postacią telewizyjną w roli głównej i w reżyserii Jima Burrowsa. Kudrow otrzymała rolę Roz w serialu Frasier… Tyle że po czterech dniach zdjęć ją zwolniono. „Pierwotnie chcieli zaangażować do tej roli Peri Gilpin”, wspominała później całą tę sprawę. To dla niej została napisana rola Roz, choć Kudrow wtedy o tym nie wiedziała. Sama miała świetne przygotowanie warsztatowe, więc na przesłuchaniach wypadała znakomicie – co niekiedy potem nie wychodziło jej na dobre. Potrafiła świetnie odegrać scenę, nawet jeśli w głębi duszy wiedziała, że nie nadaje się do danej roli i że na dłuższą metę sobie z nią nie poradzi. To jednak uświadomiła sobie niestety dopiero w trakcie pracy nad Frasierem. Zupełnie położyła pierwsze wspólne czytanie scenariusza. „Podczas próby Jimmy powiedział: »To nie wychodzi. Nie martw się tym i nawet nie próbuj«”. Kudrow była przeświadczona, że Burrows jej nie znosi, że wszyscy jej nie znoszą. Zupełnie nie potrafiła się dogadać z pozostałymi członkami zespołu i z czasem zaczęło narastać w niej poczucie, że wszyscy dziwnie na nią patrzą. Na przesłuchaniu pokazała najwyraźniej coś, po czym teraz nie został już nawet ślad. Szybko ją zwolniono (jak sama twierdzi, w uprzejmy sposób), a jej miejsce zajęła Gilpin.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj