W miniony weekend światło dzienne ujrzał obszerny artykuł w The New York Times, w którym Uma Thurman oskarża Harvey Weinstein o molestowanie. Aktorka opublikowała również w sieci klip z planu filmu Kill Bill: Vol. 1, gdzie reżyser Quentin Tarantino nakazał jej wykonanie niebezpiecznej sceny kaskaderskiej, która zakończyła się wypadkiem. Aktorka wyznaje, że walczyła o ten klip przez lata, jednak otrzymała go dopiero teraz, korzystając z fali licznych oskarżeń bombardujących całe Hollywood. I choć Tarantino nie skomentował wówczas swojej postawy ani zaistniałej sytuacji, postanowił oficjalnie zrobić to teraz. W rozmowie z portalem Deadline, reżyser odniósł się zarówno do kwestii sceny kaskaderskiej, jak i swojej współpracy z Thurman jak i Weinsteinem. Jak mówi, spodziewał się, że sprawa zostanie omówiona w mediach, bo aktorka sama go o tym uprzedziła.
Wiedziałem, że to się wydarzy. Uma i ja rozmawialiśmy o tym przez długi czas, decydując o tym, w jaki sposób to zrobi. Po tych wszystkich latach, chciała w końcu wyjaśnić, co się stało przy okazji tamtego wypadku. Zapytała, czy może dostać nagranie. Musiałem je znaleźć, 15 lat później. Przechodziliśmy przez magazyny, przetrząsaliśmy pudła... Znalazł to Shannon McIntosh. Nie mogłem w to uwierzyć, bo myślałem, że nigdy nie uda nam się tego odnaleźć. Klip jasno przedstawiał sam wypadek, jak i to, co było po nim. Cieszyłem się, że mogę dać go Umie (...) Wtedy, lata temu, uniemożliwił to Harvey Weinstein. Ja chciałem jej to pokazać, żeby mogła sobie przypomnieć jak to było. Nigdy jej tego nie mówiłem, ale sam nie wiedziałem, jak doszło do tego wypadku. Ona sama też tego nie wiedziała. Miała swoje podejrzenia, ja miałem swoje... I pomyślałem, że jeśli się z nią tym podzielę a ona opublikuje to w świecie, to jakiś ekspert od wypadków przynajmniej będzie mógł to ocenić.
Reżyser wspomina, że tego dnia nikt nie odbierał tej sceny jako popisu kaskaderskiego. Thurman miała po prostu jechać samochodem, a o tym, że się tego boi, on sam dowiedział się od jednego z menadżerów produkcji. Tarantino miał być wówczas zirytowany i przewracać oczami, bo - jak przyznaje - nie uważał tego za żaden wyczyn i nawet nie podejrzewał, że coś się może stać. Odnosząc się do zarzutów aktorki, mówi, że nigdy nie wpadł do jej przyczepy z nakazem wzięcia udziału w tej scenie, bo już na podstawie własnych doświadczeń z nią wiedział, że w ten sposób nigdy nie dojdą do porozumienia. Przed nakręceniem sceny, reżyser miał sam przejechać się tą samą drogą i dopiero po ocenieniu, że jest bezpiecznie, zdecydowali się ją nakręcić przy udziale Thurman. Jak mówi, ogłosił jej to z uśmiechem, nie z wrogością.
Powiedziała: "Okej". Uwierzyła mi. Zapewniłem ją, że będzie okej, że droga jest prosta, że będzie bezpiecznie. A nie było. Myliłem się. Nie zmusiłem jej do wejścia do samochodu - zrobiła to, bo mi ufała. Nie słyszałem żadnych uwag od ekipy technicznej, że ten samochód źle działa. To byłoby zresztą dziwne, bo przecież ta ekipa odpowiada za sprowadzenie działającego sprzętu (...) Dopiero na miejscu zaczęły pojawiać się pytania: może będzie lepiej, gdy pojedzie w przeciwną stronę? W ten sposób otrzymamy lepsze światło (...) I zmieniliśmy ten kierunek, bo nie widziałem żadnych przeciwwskazań, zakładałem, że to nie będzie mieć większego znaczenia. Pojechała w przeciwnym kierunku niż na początku jechałem ja. Wydawało mi się, że prosta droga to prosta droga i że nie muszę raz jeszcze się o tym przekonywać jadąc w przeciwnym kierunku. To jedna z rzeczy, których w swoim życiu żałuję najbardziej. Że nie poświęciłem czasu na sprawdzenie tego raz jeszcze.
Jak mówi Tarantino, to wydarzenie wpłynęło na całą jego znajomość z Thurman, ponieważ zaufanie zostało złamane. Reżyser utrzymuje, że starał się jak mógł, by jej w tym pomóc i stanowić dla niej wsparcie. Nie miał pojęcia, że nikt nie pozwala jej obejrzeć nagrania i mówi, że nie miał z tym nic wspólnego. O szantażowanie aktorki specjalnym pismem, w którym odciąża wytwórnię z jakiejkolwiek odpowiedzialności za wypadek, Tarantino podejrzewa właśnie Harveya Weinsteina. Jak wspomina, Uma już wcześniej zgłaszała mu, że czuje się niekomfortowo z zachowaniami producenta, w związku z czym reżyser nakazał mu ją przeprosić. Taki był warunek zanim praca na planie filmu Kill Bill w ogóle ruszyła.
On próbował odwracać wersję historii, ale i tak wiedziałem, że kłamie. Że to Uma mówi prawdę. Powiedziałem mu: "Wierzę jej, nie tobie. I jeśli chcesz robić Kill Billa, musisz to naprawić" (...) Przez cały ten czas zmieniło się jedno, teraz dużo patrzy się w lustro. Zastanawiasz się, jak postrzegałeś tamte rzeczy w tamtym czasie. Co wtedy robiłeś? Jak się z tym czułeś, jak się do tego odnosiłeś? Pamiętam, kiedy Mira [Sorvino, była dziewczyna reżysera, która również oskarżyła Weinsteina o molestowanie - przyp. red.] powiedziała mi, jak Harvey próbował dostać się do jej mieszkania. Byłem wstrząśnięty i przerażony, że coś takiego dzieje się w ówczesnym Hollywood. Największym jednak pytaniem, jakie sobie zadaję, jest: kiedy ten szok ustąpił?
Jak utrzymuje Tarantino, w chwili obecnej jest już po rozmowie z Thurman. Przez ostatnie dni wszystko sobie wyjaśnili i jak twierdzi, aktorka nie była przygotowana na wrzawę, jaka narosła wokół niego, ponieważ nie to było jej celem. Tekst miał być przede wszystkim poświęcony Weinsteinowi, jednak uwaga skupiła się na samym Tarantino. Sama aktorka również zabrała już głos w mediach społecznościowych, tłumacząc:
Nie wierzę w złośliwe intencje. Quentin Tarantino bardzo żałował i nadal żałuje tego, co się stało i kilkanaście lat później osobiście dał mi to nagranie, żebym mogła się nim podzielić. Wiedział, że może to zaszkodzić jego osobie i jego karierze, więc jestem dumna z tego, że postąpił właściwie. Za odpowiedzialnych uznaję Lawrence'a Bendera, E. Bennett Walsh i Harveya Weinsteina. Kłamali, niszczyli dowody i ukrywali szkody, jakie sami wyrządzali.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj