Zapraszam do przeczytania recenzji najnowszym przygód Batmana w filmie "Mroczny Rycerz", który, jak wiecie, pobił wszelkie rekordy popularności. Recenzja jest autorstwa Bartka Bugajskiego.

Dostępna także jest na FDB.PL.
"Ha hA ha ha aha HaHa ha Haha", czyli jak Heath Ledger ukradł jeden z najlepszych filmów roku.

Pomimo tego, że jest to film o Batmanie, reżyser Christopher Nolan, pokazuje w jaki sposób można opowiedzieć historię kilku bohaterów jednocześnie wszystko idealnie przeplatając i połączyć w całość. Zdania na pewno będą podzielone, bo jednej osobie wyda się to kolejny film o Batmanie, a innej tragiczna historia Harvey Denta (w tej roli doskonały Aaron Eckhart). Dla mnie fabuła kręciła się wokół jego postaci, a kolejne wydarzenia następują w konsekwencji walki ze złem Batmana jak i również Denta. Film jest o wiele bardziej spektakularny niż poprzednia część z 2005 roku. Dla mnie lepszy. Przez elementy kryminału będziecie doszukiwać się odwołań do "Gorączki" czy "Infiltracji". Nie umknie Wam też zapewne podobieństwo jednej ze scen do tej z "Podziemnego Kręgu".

Podczas seansu kilkanaście razy zadawałem sobie pytanie: dlaczego ukradłeś ten film, Heath? Pytanie to pojawiało się w mojej głowie za każdym razem gdy na ekranie pojawiał się Joker. Bo Heatha Ledgera w tym filmie nie ma. On zniknął w roli, w którą się wciela. Joker bawi, ale momentami naprawdę straszy. Lecz niewykluczone, że bardziej przerazi Was to jak Heath przekonywujący jest w tej roli. Jeżeli chodzi o bycie psychopatą i zabijanie ludzi, to dla mnie ostatnio tak dobry był Anthony Hopkins jako Hannibal Lecter w "Milczeniu Owiec". Za każdym razem, gdy Joker pojawia się na ekranie z zapartym tchem będziecie wpatrywać się w każdy jego ruch. Nie pamiętam czy powiedział to jeden z aktorów, czy amerykańskich recenzentów, ale Joker w "Mrocznym Rycerzu" jest jak rekin w "Szczękach" - pojawia się i znika; za każdym razem wprowadzając zamęt i podnosząc widowni adrenalinę. Nie, żeby to kogoś obchodziło, ale dla samego siebie przestanę oglądać Oskary, jeżeli Ledger nie otrzyma co najmniej nominacji za tę rolę. Wszyscy, którzy mówią, że to "przesada" albo, że to z powodu jego śmierci, to po prostu ludzie, którzy tego filmu nie widzieli. Najbardziej boli, że już go więcej nie zobaczymy w tej i pozostałych rolach. Niezależnie czy jego śmierć zasmuciła Was tak jak mnie, to po oglądnięciu filmu zrozumiecie jak wielki aktor od nas odszedł.

Pozostałej obsadzie należą się również ogromne brawa. Wszyscy stanęli tu na wysokości zadania. Christian Bale, Michael Caine czy Morgan Freeman są jeszcze lepsi niż w "Początku". Więcej do powiedzenia ma też Jim Gordon (w tej roli oczywiście Gary Oldman). To zapewne kwestia gustu czy Katie Holmes jest bardziej urodziwa od Maggie Gylenhaal, ale na pewno to ta druga jest lepszą aktorką i lepiej moim zdaniem wcieliła się w rolę Rachel Dawes.

Na ogromne wyróżnienie zasługują zdjęcia, montaż i muzyka. Od długiego czasu nie miałem takiej ochoty na zakup ścieżki dźwiękowej do jakiegoś filmu, za którą James Newton Howard i Hans Zimmer powinni otrzymać Oskara. Oglądając poprzednie filmy Christophera Nolana takie jak "Memento", "Bezsenność" czy nawet poprzednika opisywanego tu filmu, podejrzewam, że reżyser ten jest perfekcjonistą, jeżeli chodzi o stronę audio-wizualną jego filmów. Taki perfekcjonizm w "Mrocznym Rycerzu" korzystnie wpływa na odbiór i nastrój filmu. Widać, że każda scena została dokładnie przemyślana. Bardzo spodobało mi się jak dzięki umiejętnemu montażowi udało się poprzeplatać różne wydarzenia w tej opowieści. Nolanowi należy się też ogromny szacunek, za to, że stara się unikać tworzenia wszystkich efektów specjalnych na komputerze. Założę się, że wielu z Was lubi oglądać prawdziwe wypadki czy wybuchy, a nie wymodelowane na komputerze sceny, tylko po to, żeby było ich więcej.

Nie miałem okazji filmu obejrzeć w IMAXie, ale wszystkim, którzy się tam wybierają - zazdroszczę. Kilka ujęć jest niesamowicie nakręconych, więc na pewno przyprawi co poniektórych z Was o lekki zawrót głowy.

Uważam, że w tym momencie nakręcenie kolejnej części tej na nowo ożywionej sagi o Batmanie, będzie bardzo ryzykowne. Film poprzeczkę stawia niezwykle wysoko. Jest bardzo mroczny, okrutny i niezwykle poważny. Dla mnie kamień milowy, jeżeli chodzi o filmy na podstawie komiksu.

Tak więc oto przed Wami jeden z najlepszych filmów roku i zdecydowanie numer jeden filmów nakręconych na podstawie komiksu (jestem pewien, że przez jakiś czas tak pozostanie). Początkujący magicy dzięki temu filmowi nauczą się w jaki sposób nie sprawiać, by ołówek zniknął, a zagorzali fani Batmana na taki film czekali całe życie, nękani wcześniej takimi "hitami" jak "Batman i Robin". Jest tu wszystko co być powinno. Dwa seanse to dla mnie wciąż za mało. Po wyjściu z kina na pewno nie przestaniecie o nim od razu myśleć, gwarantuję. Ktoś też napisał, że "z kina wyjdziecie bardziej zmęczeni, niż rozerwani", ale wierzcie mi - dla tak dobrego filmu, to żadne poświęcenie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj