Na początek opowiada o obecnym procesie postprodukcji, który jest szalenie ciężką pracą. Chwali podejście Marvela i samego Kevina Feige'a, którzy w rozmowach zawsze chcą pomóc, by znaleźć lepsze rozwiązania i polepszyć film. Stąd też niedługo będą dokrętki z Anthonym Hopkinsem w roli Odyna, który otrzyma kilka dodatkowych scen. Uważa, że proces postprodukcji jest o tyle ciekawy, że podczas prac można polepszyć efekt końcowy.
Opowiada, że Marvel ma taki tryb pracy, że najpierw tworzą film, montują go, potem go oglądają i wówczas pozostawiają furtkę na poprawę scenariusza i dokrętki. Mają na to odpowiedni budżet. Taylor zdradza, że w jego przypadku dokrętki nie oznaczają, że coś spaprał. Zdradza na czym to polega: "To dodatkowe sceny na zasadzie co by było, gdybyśmy mieli scenę tu, która pozwoliłaby pokazać tamto tam". Nie poprawiają wcześniej nakręconych rzeczy, ale tworzą nowe, które je rozbudowują m.in. dodając trochę istotnych scen z Lokim. Takim sposobem powoli kształtuje się film.
Swego czasu w internecie głośno było o plotce, w której czytaliśmy, że Marvel zwolnił Taylora z powodu konfliktu o długość filmu. Taylor kompletnie to dementuje i podkreśla, że czas trwania nigdy nie był ich problemem, bo jeszcze ani on, ani Marvel nie wiedzą, ile on będzie trwać. Obecnie pracują nad ustawienie klimatu oraz pewnych relacji w filmie, by dobrze współgrały na ekranie. Wyjawia, że miał jedno spięcie z Marvelem dotyczące kompozytora muzyki. On chciał pracować z Carterem Burwellem, ale Marvelowi nie spodobała się jego wizja muzyki i zastąpili go Briana Tylerem. Reżyser podkreśla, że nie był z tego powodu zbyt szczęśliwy. Obecnie wszyscy pracują nad polepszeniem efektu końcowego i zaznacza, że nie ma żadnej prawdy w tej plotce.
Premiera filmu w USA i w Polsce zaplanowana jest na 8 listopada.