Agencja. Nikt nigdy nie nazywał jej inaczej. Prowadzone przez Agencję operacje gospodarcze, szpiegowanie oraz inne formy inwigilacji tylko utwierdzały Janverta w jego pierwotnym, cynicznym stosunku do niej. Widział świat bez maski i mówił sobie, że mnóstwo jego kolegów w ogóle nie wie, iż już żyje w czymś, co praktycznie rzecz biorąc, jest państwem policyjnym. Było to nieuniknione, odkąd powstało pierwsze państwo policyjne, które stało się w jakimś stopniu potęgą światową. Jedynym sposobem przeciwstawienia się państwu policyjnemu było utworzenie innego. Był to stan, który sprzyjał jego mimetycznemu oddziaływaniu na wszystkie strony (co do tego Clovis Carr i Edward Janvert się zgadzali). Wszystko, co widzieli w społeczeństwie, przybierało charakter państwa policyjnego. „To epoka państw policyjnych” — powiedział Janvert. Postawili sobie za cel odejście z Agencji przy pierwszej okazji. Nie mieli wątpliwości, że ich uczucie i pakt, który dzięki niemu zawarli, są niebezpieczne. Odejście z Agencji wymagałoby nowych tożsamości, a następnie życia w mroku, którego naturę znali aż nazbyt dobrze. Agenci odchodzili ze służby, ginąc w czasie akcji lub wybierając starannie chronioną emeryturę, a czasami po prostu znikali i tak się jakoś działo, że ich współpracownikom dawano do zrozumienia, żeby nie pytali o nich. Najtrwalej utrzymująca się w Agencji plotka mówiła o f a r m i e, ale zdecydowanie nie była to farma Hellstroma. Był to dokładnie nadzorowany dom opieki, którego precyzyjnego położenia nikt nie był w stanie ustalić. Niektórzy twierdzili, że jest w północnej Minnesocie. W opisie pojawiały się wysokie płoty, strażnicy, psy, golf, tenis, pływanie, znakomite wędkowanie na zamkniętym jeziorze, luksusowe chaty dla „gości”, nawet kwatery dla małżeństw, ale bez dzieci. Posiadanie dzieci w tym fachu uważano za równoznaczne z wyrokiem śmierci. Carr i Janvert zgodzili się, że chcą mieć dzieci. Postanowili, że uciekną, kiedy będą wspólnie wykonywali zadanie za granicą. W zasięgu ich możliwości znajdowały się wszystkie niezbędne rzeczy — fałszywe papiery, nowe twarze, pieniądze, znajomość języka — prócz jednej: okazji. I ani razu nie podejrzewali, że w tych marzeniach dają upust młodzieńczym fantazjom, podobnie jak w pracy, która zajmowała ich życie. Uciekną — pewnego dnia. Depeaux zgłaszał właśnie jakieś wątpliwości co do przedstawianego przez Merrivale’a obrazu sprawy. Janvert skupił się i starał uchwycić wątek: chodziło o próbę ucieczki jakiejś młodej kobiety z farmy Hellstroma. —  Porter jest prawie pewien, że jej nie zabili — powiedział Merrivale. — Wciągnęli ją po prostu z powrotem do tej stodoły, która — jak nam mówiono — jest głównym studiem filmowym Hellstroma.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj