W przypadku starszych filmów widzowie akceptują to, że włosy aktorów są napudrowane; wiesz, że to jest make-up, wiesz, że wąsy są sztuczne. To tylko iluzja... Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że masz do czynienia z make-upem, dlatego jako widz akceptujesz tę iluzję. Wydaje mi się, że tu wchodzimy na nowy poziom. W dłuższej perspektywie [cyfrowy make-up, przyp. Red] może być lepszy od tworzenia iluzji. Wyprze konieczność sięgania po protetykę i tego typu rzeczy.
Reżyser zdaje sobie oczywiście sprawę z tego, że na obecnym etapie rozwoju wspomniana technologia jest zbyt droga, aby trafić do powszechnego użytku. Ale wraz z jej popularyzacją koszty cyfrowego make-upu będą sukcesywnie spadać. A o tym, jak to rozwiązanie sprawdza się w praktyce, przekonamy się już 27 listopada, kiedy Irlandczyk trafi na Netflixa.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj