Sherlock to kolejna adaptacja przygód bystrego detektywa Sherlocka Holmesa. Brytyjski serial zadebiutował w 2010 roku i spotkał się z ogromnym entuzjazmem ze strony fanów. W roli Watsona wystąpił Martin Freeman, który w jednym z nowych wywiadów przyznaje, że praca nad produkcją przestała być dla niego przyjemnością. Czwarty sezon osiągnął nieco niższe noty niż pierwsze epizody, w czym Freeman dopatruje się winy wielkiej presji ze strony fanów, której starali się podołać twórcy. Jego zdaniem, to wszystko zaszkodziło serialowi.
Będąc absolutnie szczerym, to nie jest możliwe. Sherlock niemal natychmiast stał się zwierzęciem i niemal od samego początku prezentował bardzo wysoką jakość. I gdy zaczyna się tak wysoko, bardzo trudno to utrzymać. Bycie częścią tego serialu to trochę jak mini-przypadek Beatlesów. Chodzi o oczekiwania ludzi, które przestają być już zabawne. Z tego nie da się już czerpać radości, bo przypomina to trochę: "Lepiej ku*** zrób to i to, bo jak nie to jesteś c***". To już nie jest śmieszne (...) Po zakończeniu 4. sezonu poczułem taką pauzę. Myślę, że wtedy wszyscy czuliśmy, że skończyliśmy z tym, przynajmniej na jakiś czas. I jeśli o mnie chodzi - co mówię wyłącznie w swoim imieniu - dużym tego powodem jest właśnie odbiór.
W chwili obecnej nie jest pewne, czy 5. sezon w ogóle powstanie, choć twórcy jeszcze jakiś czas temu utrzymywali, że temat jest aktualny. Będziemy informować o szczegółach.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj