Shia LaBeouf wcielał się w postać Sama Witwicky'ego od pierwszej części serii Transformers. Chłopak pojawiał się w kontynuacjach produkcji, aż do filmu Transformers: Age of Extinction, gdzie zdecydowano się z niego zrezygnować - Witwicky nie pojawił się również w filmie Transformers: The Last Knight i nic nie wskazuje na to, by miał jeszcze powrócić do serii. Jak mówi LaBeouf, dla niego te filmy są przeszłością. W nowym wywiadzie udzielonym magazynowi Esquire aktor rozprawia się ze swoimi dotychczasowymi doświadczeniami i trudnościami w życiu zawodowym i osobistym. Wspominając pracę przy Transformers, mówi:
Moje zerwanie z tymi filmami było spowodowane tym, że one są zupełnie nieistotne. Są przestarzałe, jak cholera. Patrzysz na produkcje takie jak Easy Rider, Raging Bull, na De Niro, Scorsese i Hoppera i odnajdujesz wartość w tym, co oni robią. A ty w tym samym czasie uganiasz się za kryształami energii. Bardzo trudno jest robić to, co robisz, gdy jednocześnie czujesz, że to sprzeczne z celem, jaki masz do zrealizowania na tej planecie.
Aktor wspomina, że przez osobiste trudności jego kariera zupełnie przygasła. Jak mówi, próbował skontaktować się ze Spike'em Lee w sprawie nowego filmu, jednak i to nie przyniosło rezultatów.
Wypadłem z obiegu. Nikt nie daje mi szansy. Spike Lee tworzy nowy film, spotkałem się z nim w tej sprawie, by o tym porozmawiać... Zeszło na pieniądze, on próbował zrobić coś by mnie w to wkręcić, pieniądze powiedziały "nie" i to by było na tyle jeśli chodzi o moją współpracę z Lee.
W zeszłym roku Shia LaBeouf wystąpił w dobrze ocenianym filmie Borg vs. McEnroe. Obecnie w postprodukcji jest nowy film z jego udziałem, The Peanut Butter Falcon.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj