Kolekcjoner, który kupił unikatowy egzemplarz The Legend of Zelda z 1987 roku, nie nacieszył się zbyt długo tytułem posiadacza najkosztowniejszej gry retro. Nowym królem jest posiadacz Super Mario 64.
Kolekcjonerstwo to dość nietypowe hobby, w którym stare przedmioty mogą kosztować krocie tylko dlatego, że nikt ich nigdy nie odpakował. W branży gamingowej jedną z najlepszych inwestycji są gry na stare konsole Nintendo. Jeśli jakiś tytuł wyprodukowano w niewielkiej liczbie egzemplarzy albo stał się kultowy i dysponujemy jego zafoliowanym egzemplarzem zachowanym w świetnym stanie, możemy sprzedać go za naprawdę niezłą sumkę.
Świadczą o tym kolejne rekordy aukcyjne ustanawiane przez kultowe produkcje na konsole Nintendo. W kwietniu 2021 roku pewien pasjonat wylicytował nieotwarty egzemplarz
Super Mario Bros. z pierwszych miesięcy światowej dystrybucji za 660 tysięcy dolarów. Wówczas przeszło pół miliona dolarów za jedną zafoliowaną grę wydawało się iście astronomiczną kwotą. Jednak już 9 lipca ten rekord pobił inny kolekcjoner, który kupił unikatowy egzemplarz
The Legend of Zelda z końcówki 1987 roku za 870 tysięcy dolarów.
Ten piątkowy rekord utrzymał się jeszcze krócej, gdyż w trakcie weekendu udało się go przebić niemalże dwukrotnie. Perfekcyjnie zachowany egzemplarz
Super Mario 64 osiągnął zawrotną wartość sprzedaży równą 1,56 miliona dolarów.
Eksperci z Heritage Auctions wycenili ten przedmiot na 9.8 A++ Sealed w dziesięciostopniowej skali Wata Games. Oznacza to, że grę udało się zachować w idealnym, sklepowym stanie. Na tak wysoką cenę sprzedaży mógł złożyć się także fakt, iż to ten tytuł na dobre wprowadził słynnego hydraulika do trójwymiarowego świata, przez co na dobre zapisał się w historii rozwoju gier komputerowych.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h