Szturm na Strefę 51 to kuriozalna sytuacja. Pomimo tego, że zapisały się na niego miliony i sam twórca Matty Roberts wycofał się, mówiąc, że był to żart, który wymknął się spod kontroli, śmiałkowie pojawili się na miejscu. Według relacji mediów mówimy o liczbie 1500 osób. Portal Gizmodo donosi, że lokalne władze stanu Nevada wydały już 250 tysięcy dolarów na przygotowanie się do poradzenia sobie z potencjalnym napływem niechcianych gości. Szeryf Kerry Lee tłumaczy, że hrabstwo nie ma zbyt dużego zaplecza finansowego i sytuacja może być zbyt kosztowna. Do podanej kwoty trzeba jeszcze doliczyć wynagrodzenia dla pracowników służb. Otwarcie grozi wyjściem na drogę sądową przeciwko Matty'emu Robertsowi oraz Facebookowi.
- Matty Roberts rozpoczął to na Facebooku. Nasza prokurator twierdzi, że Matty Roberts i Facebook po części ponoszą za to winę. Mówił ludziom, że jest to "jego wydarzenie" i powtarzał to także w rozmowach z mediami. Jeśli przyjmuje, że wydarzenie należy do niego, więc on jest osobą, w kierunku której powinny zostać wystosowane kroki prawne. Nie jestem prawnikiem, ale tak twierdzi prokurator hrabstwa Lincoln - czytamy.
Na razie pięć osób zostało aresztowanych za nielegalne wejście na teren bazy wojskowej w Strefie 51.  Oficjalne konto na Twitterze reprezentujące wojsko Stanów Zjednoczonych dopuściło się dziwnej wpadki. Najpierw pojawił się tweet z groźbą, mówiącą, że ostatnie, co zobaczą szturmujący Strefę 51 to żołnierze i bombowiec. Wpis został jednak skasowany i wystosowano przeprosiny za tę sytuację:
- Zeszłego wieczoru pracownik DVIDSHUB opublikował Tweeta, który w żadnym względzie nie jest związany ze stanowiskiem Departamentu Obrony. Było to niestosowne i przepraszamy za ten błąd.
https://twitter.com/DVIDSHub/status/1175447432152436737
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj