Nakładem wydawnictwa Mięta ukazała się nowa powieść Jagny RolskiejTakeIT jest kontynuacją nominowanej do Nagrody im. Janusza A. Zajdla SeeIT. W tym cyklu autorka przenosi czytelników do XXII wieku, gdzie buntownicy walczą z potężnym Rządem Światowym. W Powieści SeeIT wypuszczono cybernetycznego wirusa, a w nowej historii bohaterowie będą musieli zmierzyć się z konsekwencjami tego czynu. Dawny porządek legł w gruzach, ale czy uda się zaprowadzić nowy ład? TakeIT zostało wydane w miękkiej oprawie ze skrzydełkami i liczy 368 stron. Książka jest też dostępna jako ebook i audiobook. 

TakeIT - opis powieści

Rok 2118. Uwolniony przez grupę buntowników cybernetyczny wirus SeeIT rozpętał ogólnoświatowy chaos, a ludzie nagle przejrzeli na oczy i odkryli, że do tej pory żyli w okrutnej iluzji. Jednak dla rewolucjonistów to dopiero pierwszy krok. Jeśli powiedzie się ich kolejna misja, całe pokolenie ślepców odzyska tożsamość i pamięć przodków. Internet, zbiorowa świadomość ludzi z dawnych lat, jest stawką w tej bezpardonowej rozgrywce o wolność, której stłamszone totalitarnym systemem społeczeństwo zwyczajnie nie pamięta. Czym był Wielki Reset? Czy rządząca do tej pory światem Rada Dwunastu, podzielona na zwalczające się frakcje, pomoże uratować świat, czy pogrąży go do końca w zniszczeniu i ogniu? Czy buntownikom uda się poderwać zwykłych ludzi do walki z totalitarnym rządem? Jeśli nie, może się okazać, że dla ludzkości nie ma już żadnej nadziei. Chyba że holostacja TakeIT wyjaśni im, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.

TakeIT - fragment powieści

Sara dzieliła z Allie i Monicą niewielki pokój mieszczący się w najdalszym skrzydle klasztoru. Zupełnie jakby mnisi chcieli trzymać kobiety z dala od korytarzy, którymi codziennie chodzili w milczeniu wokół własnych spraw. Dziewczynie to nie przeszkadzało. Lubiła to miejsce. Kładła się na niskim posłaniu wyścielonym szarym wełnianym kocem i godzinami wpatrywała się w ośnieżone szczyty za oknem. Allie przeważnie spędzała czas z profesorem w bibliotece klasztornej albo snuła się jak cień za Maxem. Monica korzystała z ciepłej aury i chodziła na długie spacery w towarzystwie Jordana. Oprócz tego pomagała w kuchni. Sara ze wstydem przyznała w duchu, że sama też powinna się bardziej zaangażować w pomoc gościnnym mnichom. Tylko że to groziło tym, iż wpadnie na Yoshiego. A tego by nie zniosła. Wciąż i wciąż od nowa przeżywała w myślach swój wstyd. Jak to możliwe, że niczego nie wyczuła? I jak mogła odczuwać pożądanie do własnego brata? Zwłaszcza to ostatnie pytanie, które z trudem formułowała nawet w najskrytszych myślach, pozostawało bez odpowiedzi. I jeszcze sprawa jej ojca. Fakt, nigdy się dobrze nie dogadywali, lecz obojętność, jaką okazał przy ich ostatnim spotkaniu, po prostu bolała. Kiedyś Sara o tym nie myślała, ale skoro Wordsworth bezwzględnie kazał ścigać własną córkę, to jaki los przypadł w udziale jej matce? Nigdy nie była z nią szczególnie związana. Można powiedzieć, że odkąd Sara podrosła i zaczęła widzieć chory świat wokół siebie, odsunęła się od matki. Dla niej była ona częścią tego wynaturzonego systemu, w którym jej ojciec, matka i paru innych byli katami reszty społeczeństwa. Młoda, prostolinijna dziewczyna nie umiała przyjąć do wiadomości, że świat po prostu taki jest, a ona jest w nim osobą uprzywilejowaną. Bo to właśnie matka próbowała jej wmówić. Wiecznie zajęta ekskluzywnymi zabiegami, wiecznie zatroskana, czy aby na pewno podoba się ojcu, leżała w kolejnych kabinach beautube i tłumaczyła siedzącej u jej stóp córce, jak według niej wygląda rzeczywistość. Dobre sobie. Kanarek, który całe życie spędził w złotej klatce, próbuje drugiemu kanarkowi wyjaśnić, jak czuje się szybujący po niebie orzeł. W odczuciu Sary mniej więcej do tego sprowadzały się monologi matki. Gdy była mniejsza, to słowa kobiety zwyczajnie ją nużyły, ale potem podrosła i zaczęła lepiej rozumieć swoją i jej rolę w świecie ojca. I zaczęło jej być żal matki. Coraz częściej wychwytywała w jej słowach nutki strachu, a to ostatecznie utwierdziło ją w przekonaniu, że jej ojciec, przewodniczący Wordsworth, jest bezwzględnym tyranem. I z każdym dniem pragnienie ucieczki stawało się coraz silniejsze. Sara nieraz zastanawiała się, jak by się potoczyły jej losy, gdyby nie pomoc Yoshiego podczas ucieczki z rezydencji ojca. Zapewne skończyłaby tak jak jej matka. Ładna, wypalona z jakichkolwiek emocji lalka popijająca od rana do wieczora szampana w oszronionych kryształowych kieliszkach, opróżnianych jednym haustem i odstawianych z trzaskiem na złote tace noszone przez niezliczonych kelnerów wypełniających wszystkie piętra rezydencji o marmurowych podłogach.
Źródło: Mięta
Zamiast tego wplątała się w romans z bratem i została wrogiem publicznym numer jeden, ściganym przez wszystkich funkcjonariuszy Obyczajówki i Geneo na polecenie własnego ojca. Na dodatek mieszkała w ciasnym pokoiku z ciężarną kobietą i małą dziewczynką. Ale choć była rozżalona, to musiała uczciwie przyznać, że nawet jej obecne schronienie na końcu czy też dachu świata – jak mawiał profesor Howard – było bez porównania lepsze od losu, jakiego życzyłby sobie dla niej mający ją w nosie rodzony ojciec. Sara nie wiedziała, co jeszcze przyniesie los. Było raczej pewne, że nie spędzi reszty życia w klasztorze. Co do tego zgadzała się z towarzyszami. Nie rozmawiali o tym, co począć dalej. Panowała niepisana zasada, że do czasu porodu Moniki wszystko pozostaje bez zmian. Cokolwiek stanie się potem, będzie już potem. Teraz najważniejsze, żeby dziecko urodziło się zdrowe. Minione przeżycia połączyły ich tak silną więzią, że właściwie każdy z grupy przyjaciół czuł się odpowiedzialny za maleństwo mające się pojawić na tym okrutnym świecie. Sara zerknęła w okno, na ośnieżone szczyty, a potem przeniosła wzrok niżej, na łąkę usianą mekonopsami. Intensywnie niebieski kolor tych maków himalajskich niesamowicie kontrastował ze szmaragdową trawą w dolinie. Ta z kolei odcinała się od bieli śniegu zalegającego w wyższych partiach gór. Na ich tle doskonale widoczna była również płomiennowłosa Monica. Stała na dywanie niebieskich kwiatów z twarzą zwróconą w stronę słońca. Nawet z tak daleka Sara widziała wypukłość jej brzucha. Nieopodal biegała Allie. O dziwo, nie było przy niej ani Maxa, ani nieodłącznego towarzysza Moniki, Jordana. Za dziewczynką pędził z rozłożonymi ramionami Yoshi. Wyraźnie tych dwoje bawiło się w berka. Sarę uderzyły jednocześnie dwie myśli. Pierwsza: jak różne musiało się wydawać Allie to życie pośród kwiatów i otwartych przestrzeni od wczesnych lat egzystencji spędzonych w zamknięciu w betonowych podziemiach fabryki Space.corp. Druga skłoniła ją do zastanowienia nad beztroskim zachowaniem Blacka. Wbrew temu, co dotychczas sądziła, były chłopak i jak najbardziej aktualny brat nie zajmował się przeżywaniem rozpaczy w czterech ścianach klasztornej celi. Sara odetchnęła głęboko kilka razy i wstała. Podeszła do okna i jeszcze przez chwilę obserwowała trójkę tak bliskich jej osób. Sielanka sceny była absurdalna w kontekście ich ostatnich przeżyć, ale paradoksalnie dodała dziewczynie otuchy. Jeśli człowiek ma wystarczająco dużo siły, podniesie się po wszystkim. Z tą myślą oraz głębokim przeświadczeniem, że jeszcze nieraz zapłacze ze wstydu, i – co tu dużo mówić – z tęsknoty za Yoshim, Sara wyszła z pokoju, zamykając za sobą cicho drzwi. Energicznym krokiem podążyła w stronę klasztornej kuchni. Uznała, że terapeutyczny seans zmywania garów w zimnej wodzie jest tym, czego właśnie w tej chwili potrzebuje. Profesor John Howard czuł się w klasztorze jak ryba w wodzie. Nie przeszkadzał mu wycofany styl bycia mnichów ani surowy górski klimat. Po latach ukrywania się w kolejnych mieszkaniach pod przybranym nazwiskiem poczuł, że w końcu żyje. Że skończył się etap ponurej szczurzej egzystencji i czasu, gdy tchórzliwie krył się przed Wordsworthem. Jakby fakt ujawnienia się oraz to, że stanął z dyktatorem twarzą w twarz, zwróciło profesorowi godność. Może nie był już młody, ale przynajmniej czuł się potrzebny tej grupie przypadkowych osób, połączonych ze sobą dramatycznymi przeżyciami. Howard całym sercem życzył wszystkim, żeby los w końcu przyniósł im szczęście i spokój. Szczególnie dzielnej Monice i jej maleństwu, które nosiła pod sercem. Już sam fakt, że kobieta urodzi drugie dziecko, był cudem. Howarda dodatkowo elektryzowało to, że dziecko będzie rodzeństwem Allie – genialnej dziewczynki. Profesor miał nadzieję, że uda mu się pożyć na tyle długo, by dowiedzieć się, czy maleństwo pójdzie w ślady siostry i też będzie obdarzone tak unikatowym mózgiem. Pozostawało jedynie cierpliwie poczekać do rozwiązania. Powinno nastąpić już wkrótce.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj