Teleskop Webba zmaga się z awarią jednego z instrumentów obserwatorium - głos w tej sprawie zabrała już NASA.
Teleskop Jamesa Webba ma drugą poważną awarię w trakcie swojej kosmicznej misji. Po zapoczątkowanych w sierpniu i ostatecznie rozwiązanych problemach z instrumentem MIRI, tym razem w opałach znalazł się skaner bliskiej podczerwieni NIRISS (Near Infrared Imager and Slitless Spectrograph). W opublikowanym przez NASA oświadczeniu czytamy, że rzeczony element obserwatorium doświadcza opóźnienia komunikacyjnego, co przekłada się na przerwy w działaniu oprogramowania odpowiedzialnego za lot.
Agencja podkreśla jednak, że awaria ta nie stanowi zagrożenia dla samego sprzętu, a pozostałe instrumenty JWST znajdują się w bardzo dobrym stanie. NASA wraz z Kanadyjską Agencją Kosmiczną (CSA) współpracują obecnie w celu ustalenia i naprawy pierwotnej przyczyny opóźnienia komunikacyjnego w NIRISS. Skaner bliskiej podczerwieni siłą rzeczy jest więc aktualnie wyłączony z obserwacji naukowych; wszystkie z zaplanowanych w okresie do momentu usunięcia awarii zostaną przełożone.
W normalnych warunkach NIRISS pracuje w czterech różnych trybach. Może on działać jako kamera/aparat wówczas, gdy pozostałe instrumenty wykonują inne zadania; potrafi analizować sygnatury światła w celu ustalenia składu atmosfer egzoplanet; odpowiada za obrazowanie o wysokim kontraście bądź wykorzystuje jeden z trybów przeznaczony do poszukiwania odległych galaktyk.
Warto zauważyć, że wieści o awarii NIRISS trafiają do nas dokładnie rok po tym, gdy Teleskop Webba dotarł do celu - punktu libracyjnego L2.
Teleskop Webba - zdjęcia
fot. NASA/ESA/CSA/M. Zamani (ESA/Webb)/F. Sun (Steward Observatory)/Z. Smith (Open University)/Zespół Ice Age ERS
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h