Wczoraj BBC nadało pierwszy epizod serialu na podstawie serii książek Alexa McCall Smitha. Główna bohaterka to pierwsza kobieta detektyw w Botswanie. Musi zmierzyć się nie tylko z trudnym zawodem, ale także z uprzedzeniami i ironicznym podejściem jakie reprezentują wobec niej ludzie. Przypomina to nieco Dr Queen i jej problemy z praktyką lekarską.
W pierwszym odcinku Mma Ramotswe trafiają się trzy sprawy do rozwikłania. Jako, że jej agencja dopiero niedawno rozpoczęła swoją działalność i nie prosperuje najlepiej, to każda, nawet najdrobniejsza zagadka, warta jest rozwiązania. Pani detektyw podejmuje się odnalezienia zagubionego psa, szuka mężczyzny, który znikł w tajemniczych okolicznościach oraz pomaga wszystkim mieszkańcom Botswany ujawniając nieetyczne praktyki jednego z dentystów.
Serial nie jest kryminałem trzymającym w napięciu do ostatniej sekundy, ani też nie znajdziemy w nim sensacyjnych scen akcji. W zasadzie, takie elementy są w nim zbędne. Częściej występuje tu parodiowanie tego, co można zauważyć w niemal każdym kryminale z Europy lub z USA. Całe piękno i urok tej produkcji mieści się głównie w środowisku i scenerii, w której toczy się fabuła. Mamy możliwość zapoznania się z życiem mieszkańców Czarnego Kontynentu, które jest całkowicie odmienne od naszego, europejskiego stylu bycia. Gorący klimat przekłada się na ciepłe uosobienie wielu postaci. Niemal wszyscy są uśmiechnięci i pragną być życzliwi wobec innych. Od pierwszych scen do samego końca odcinka można wyczuć ogromny optymizm bijący nie tylko z twarzy aktorów, ale także z przedstawionych historii i ujęć. Dialogi najczęściej są proste i dotyczą spraw codziennych, jednak właśnie w tej prostocie znajdujemy esencję przekazu. I nawet bardzo przyjemnie słucha się angielskiego z botswańskim akcentem.
Epizod pierwszy dostarcza nam piękne zdjęcia jakże odległego dla nas świata Botswańczyków. Wraz z obrazem w pamięć, albo raczej w ucho, zapada muzyka. Instrumentalne utwory wspierają to, co widzimy na ekranie i dają efekt bliższości z Afryką.
Z tegorocznych propozycji przeznaczonych na mały ekran jest to jak na razie najsolidniejsza nowa produkcja. Dawno nie czułem czystej przyjemności z oglądania. A i uśmiech pozostał mi jeszcze po seansie. To naprawdę pozytywny serial. Zdecydowanie polecam.
Ocena po pierwszym odcinku: 9/10