Lauren Cohan oficjalnie żegna się z The Walking Dead wraz z 6. odcinkiem 9. sezonu. Jednak w odróżnieniu od Andrew Lincoln jej bohaterka Maggie nie odchodzi na zawsze. Pozostawiono furtkę do powrotu w ewentualnym 10. sezonie. Chociaż aktorka przyznaje, że nie myśli o przyszłości z takim wyprzedzeniem. Lauren Cohan tłumaczy, że powody odejścia są bardzo proste: osiem lata z jedną z postacią to bardzo dużo, a taka rola jest wymagająca emocjonalnie. Dlatego po przemyśleniu zdała sobie sprawę, że czas poszukać nowych wyzwań. Takim będzie nowy serial Whiskey Cavalier. Przyznaje jednak, że burzliwe negocjacje nowego kontaktu miały też wpływ na jej decyzję. Twierdzi, że gdy przyszło co do czego była zaskoczona sytuacją i potraktowała to jako znak, że może już czas coś zmienić, bo skoro nie może się dogadać, to już tutaj nie pasuje. Zdała sobie sprawę, że czas żyć dalej bez The Walking Dead. Aktorka zdaje sobie sprawę, że może łączyć pracę w Whiskey Cavalier i The Walking Dead, jeśliby chciała. Przyznaje jednak, że obecnie nie wie, jak to można zrobić i cieszy się, że nie musi o tym w ogóle myśleć. Woli opierać się na faktach, niż spekulować. Potwierdza, że rozmawiała z showrunnerem Angelą Kang o przyszłości Maggie w ewentualnym 10. sezonie, ale żadnych decyzji nie podjęto na tę chwilę. Lauren Cohan opowiada o tym, że rola w The Walking Dead była dla niej ważnym doświadczeniem pod względem osobistym. Zbudowała tutaj przyjaźnie i kocha ludzi, z którymi pracowała. Są dla niej jak druga rodzina. Mówi, że jest bardziej podekscytowana ostatnimi odcinkami Maggie, niż jej historią w ostatnich 3-4 sezonach. Aktorka wcześniej mówił, że historia Maggie pozostaje otwarta.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj