2. Powrót do rzeczywistości

Z wahaniem przekroczyłam próg mieszkania. Prze­śladowała mnie wizja Adriána rozwalonego na łóżku i przeglądającego zdjęcia na laptopie. Westchnęłam. Musiałam się oswoić z nową rzeczywistością. W końcu oboje się o to prosiliśmy. Prawda? Po prostu dostaliśmy to, co chcieliśmy dostać. Trzeba myśleć pozytywnie. Jak słusznie zauważyła Lola, teraz przynajmniej miałam wszystkie szafy dla siebie. Od­zyskaną wolność uczciłam zakupem wibratora „króliczka” na baterie, frywolnej piżamki i butelki dżinu, które czekały na stoliku w pokoju zwanym szumnie salonem. Jakie życie odtąd mnie czekało? Picie do lustra i mechaniczne orgazmy dostarczane przez lateksową zabawkę, która nie przytuli, gdy będzie po wszystkim? Nie. Wolałam Víctora. A skoro o nim mowa… Wciąż nie znalazłam w sobie siły ani natchnienia, by od­powiedzieć na jego wiadomość. Chciałam coś napisać, ale to coś musiało mieć ręce i nogi. Być naturalne i zarazem dowcip­ne, z lekka enigmatyczne i seksowne. Oraz beztroskie – tak, przede wszystkim beztroskie. Nic, co dawałoby do zrozumie­nia, że co wieczór kładę się spać z szalonym pragnieniem, by mnie przywiązał do łóżka i zniewolił. Jasne. Jakby to było takie proste nagle stać się dziewczyną idealną, gdy w głębi duszy czujesz się jak desperatka, która z ca­łej siły uwiesza się na sznurówce wybranka. Kto mi obieca, że Víctor nie ucieknie, gdy tylko mu zaświta, że mam apetyt na coś więcej niż zwykłą przygodę? Co innego się mówi w ogniu bitwy, co innego robi, gdy ucichnie cały ten zgiełk. A jego reakcja na wieść o moim rozstaniu z Adriánem wcale nie była obiecująca. Usiadłam na podłodze, włączyłam klimatyzację i wyjęłam komórkę. Nie miałam pojęcia, czy naprawdę jest tak gorą­co, czy też rozgrzało mnie wspomnienie Víctora, ale byłam spocona jak mysz i z całą pewnością nie wydawałam się sobie ponętna. Co ten facet we mnie widział? Zaczynałam trzy razy i za każdym kasowałam wiadomość. W końcu padłam na łóżko, rozmyślając, ile kobiet przeżyło z nim to samo co ja. Zapewne dostawał esemesy wszelkiego rodzaju: serdeczne, zabawne, finezyjne, życzliwe… A jaki po­winien być mój styl? Ostatecznie postawiłam na szczerość. Musiałam dać mu do zrozumienia, co czuję. I tak niebawem miał przeczytać o tym, jak za plecami męża dostawałam na jego punkcie coraz większego fioła, aż wreszcie kompletnie mnie rozłożyło. Nici z misternie snutych planów. Zatem: „Ucieszyła mnie Twoja wiadomość. Pojawię się w najmniej spodziewanym momencie, ale powiedz pościeli, że… Nie, chyba lepiej będzie, jak sama jej to powiem, co?”. Przeczytałam całość raz jeszcze i z zamkniętymi oczami wcisnęłam „Wyślij”, nie dając sobie czasu na zastanowienie. Zagrzebałam komórkę na łóżku pod pierdylionem podu­szek i w desperackiej ucieczce przed bezczynnością chwyciłam słuchawkę telefonu stacjonarnego, by zadzwonić do siostry, jednocześnie przygotowując sobie kawę. Potem – cholerna idiotka – wygrzebałam komórkę spod poduszek i na widok ikonki wiadomości uśmiechnęłam się jak głupi do sera. „Chciałbym się z Tobą spotkać. Kiedy jestem w domu albo w pracowni, wszystko przypomina mi o Tobie. Cokol­wiek robię, chcę robić to z Tobą. Muszę Cię jak najszybciej zobaczyć (całować, dotykać, obejmować, rozbierać). Czy je­stem bardzo niegrzeczny? Wróć, by mnie ukarać!” Spojrzałam w dal i zmarszczyłam brwi. Co on chciał przez to powiedzieć? To wyglądało jak zachę­ta, ale do czego? Żebym zadzwoniła? Czyżby uznał, że minęło dość czasu? Uświadomił sobie, że chce ze mną być? Czy po prostu go przypiliło i musiał sobie pociupciać? Ale czy w tym celu nie mógł się zwrócić do jednej ze swoich rozlicznych przyjaciółek?
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj