W Detroit jak w Watch Dogs, hakerzy kradną benzynę

Detroit może kojarzyć się z filmem RoboCop, grą Detroit: Become Human, zespołem The White Stripes a wkrótce także ze złodziejską szajką. Jak poinformowała policja, dwóch przestępców skradło z pewnej stacji benzynowej przeszło 600 galonów paliwa (ok. 2700 litrów) o łącznej wartości 1800 dolarów. Informacja ta nigdy nie pojawiłaby się na łamach serwisu, gdyby nie dość nietypowy sposób kradzieży – złodzieje okazali się wyjątkowo zmyślnymi hakerami, a napad przypominał działanie bohaterów serii Watch Dogs. Zamiast uciekać się do przestarzałych metod rabunkowych z bronią w ręku przestępcy po prostu włamali się do oprogramowania na stacji paliw. Atak przeprowadzono w środku dnia i według wstępnych ustaleń śledczych wykorzystano do niego jakieś zdalnie sterowane urządzenie, które uniemożliwiło dystrybutorowi komunikowanie się z komputerem centralnym. Przez około półtorej godziny system nie był w stanie wykryć, że ktoś podbiera benzynę ze zbiorników, a pracownicy nie byli w stanie wyłączyć zhakowanego dystrybutora. TrendMicro, firma zajmująca się bezpieczeństwem internetowym, już w 2015 roku ostrzegała przed tego typu atakami, sugerując, że wiele stacji paliw niedostatecznie dba o bezpieczeństwo swoich systemów informatycznych, a dane przesyłane pomiędzy dystrybutorami a systemem centralnym często nie są chronione żadnym hasłem. Najwyraźniej ktoś w końcu postanowił wykorzystać tę lukę. Co ciekawe, nie jest to pierwszy tego typu przypadek. W tym roku w USA doszło już do kilku kradzieży z wykorzystaniem bezprzewodowych urządzeń hakujących. Być może na świecie nie powstał jeszcze Centralny System Operacyjny z prawdziwego zdarzenia, ale kradzież, której dokonano w Detroit doskonale pokazuje, z jakimi zagrożeniami będą zmagać się osoby projektujące inteligentne miasta. Mamy dla nich doskonałą radę – zanim przystąpią do pracy, niech zdobędą wszystkie osiągnięcia i trofea w Watch Dogs, to pozwoli im przygotować system na ataki cyberprzestępców.