Jest rok 1879. Dziki Zachód. Grupa bandytów pod dowództwem bezlitosnego Bartholomewa Bouge terroryzuje pewne górnicze miasteczko. Po wyjątkowo brutalnej rzezi mieszkańcy postanawiają wynająć grupkę rewolwerowców do ochrony. Do Rose Creek przybywa więc doświadczony Sam Chisolm, a wraz z nim poszukiwacz przygód Joshua Faraday, strzelec Goodnight Robicheaux, nożownik Billy Rocks, meksykański przestępca Vasquez, tropiciel Jack Horne i indiański wojownik Red Harvest. Tych siedmiu wspaniałych przeciwstawia się przeważającej sile wroga w obronie mieszkańców Rose Creek. Film jest nową wersją klasycznego obrazu pod tym samym tytułem z 1960, który z kolei jest remakiem obrazu Shichinin no samurai z 1954 autorstwa Akira Kurosawa. Najnowsza wersja, jak to na hollywoodzki blockbuster przystało, wielce efektowna. Reżyser potrafi budować napięcie i kręcić świetne sceny akcji, kolejne bitwy o miasteczko ogląda się więc z prawdziwą przyjemnością. Również aktorzy – kiedy już zaakceptujemy ten ciut kuriozalny zestaw postaci – pokazują, na co ich stać. Denzel Washington od kilku lat świetnie sobie radzi w rolach podstarzałych twardzieli, Chris Pratt po raz kolejny gra łajdaka/cwaniaka z wielkim sercem, Ethan Hawk pojawia się jako gość, który wiele przeżył, a Vincent D'Onofrio jako samotnik po wielkich przejściach – wszystko się sprawdza. Trzeba przyznać, że casting to wielka siła Siedmiu wspaniałych, a gwiazdom pięknie dotrzymuje kroku wspomniana już Haley Bennett, która wyrasta na nowe, ważne hollywoodzkie nazwisko. The Magnificent Seven z 2016 to bardzo dobry western, nakręcony według standardów obowiązujących w Hollywood. Jest grzecznie i poprawnie politycznie, ale i tak ogląda się to z wielką przyjemnością.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj