W najbliższy weekend minie sześć tygodni, od kiedy serial „White Collar” zagościł na antenie stacji USA Network. Co tydzień przed telewizorami zasiada regularna widownia, a twórcy serii zebrali bardzo pochlebne opinie za swoje dzieło. Jest to historia współpracy między niesamowicie uroczym i pomysłowym kanciarzem, Nealem Caffreyem, a agentem FBI, który ścigał go przez lata. Ich niecodzienna współpraca opiera się na pomocy przestępcy w łapaniu innych nieuchwytnych kryminalistów. Początkowo nieufny Peter zdaje sobie sprawę, że Neal kieruje się wnikliwością i intuicją, której nie można znaleźć po stronie prawa.
Serial ogląda się bardzo przyjemnie. Uwagę przykuwa postać głównego bohatera – Neala, którą świetnie kreuje Matthew Bomer, zapewne wielu z Was znany z roli w „Travelerze”. „White Collar” nie wyróżnia się spośród innych amerykańskich produkcji. Pojawia się tam wiele naiwnych i przewidywalnych momentów, które jednak zostają przyćmione przez dobry humor i wartką akcję. Gdybym miał porównać najnowszy serial USA Network z jakąś inną produkcją pochodzenia amerykańskiego, to zapewne padło by na „Kości” ("Bones"). Fabuła została zbudowana w dokładnie ten sam sposób. Każdy odcinek opowiada w zasadzie o czymś zupełnie innym, ale w tle fabularnym przeplatają się elementy wiążące poszczególne epizody. Oby tak jak w przypadku już wcześniej wspomnianego „Travelera”, ten serial nie doczekał się usunięcia z anteny po pierwszym sezonie.
A jak Wy, spodobał Wam się ten serial? Jeśli tak, to czy zamierzacie dalej śledzić losy Neala Caffreya i ‘jego agenta’? Zapraszamy do komentowania.