AKTUALIZACJA: Uzupełniliśmy materiał o informacje z wywiadu z Arkiem Adamowiczem przeprowadzonym przez Kubę Klawitera. Na długo przed oficjalną premierą nowej topowej konsoli Microsoftu  w sieci pojawiały się plotki na temat rzekomego przegrzewania się urządzenia. I choć recenzenci z całego świata dementowali te pogłoski, zła fama poszła w świat. A kiedy sprzęt trafił do powszechnej dystrybucji, sieć zalały nagrania przedstawiające gęsty dym wydobywający się z perforowanej obudowy. To nie był dobry omen. Na poniższym filmie Xbox Series X wygląda tak, jakby ktoś wypchał go mokrą słomą i podpalił ku uciesze gawiedzi. Szare kłęby mają być oznaką poważnych wad konstrukcyjnych, które doprowadziły do uszkodzenia: Szybko do sieci trafiły podobne nagrania sugerujące, że o żadnym samozapłonie nie ma mowy, a powyższe nagranie to tylko zmyślna mistyfikacja. Materiały od innych twitterowiczów próbowały wyjaśnić, co tak naprawdę może stać za tym gęstym dymem. Sugerowano, że nie powstał on w wyniku gwałtownego przegrzania się urządzenia, a jest wynikiem wtłoczenia do wnętrza konsoli dym z e-papierosa. Nagrania ilustrujące, jak "podpalić" Xboxa rozeszły się po sieci w wirusowym tempie. Microsoft nie mógł pozostać wobec nich obojętny i postanowił wydać oficjalnej oświadczenie w tej sprawie. Korporacja poprosiła użytkowników Xboxa, aby zaniechali takiej zabawy: Microsoft nie sądził, że będzie musiał tłumaczyć komukolwiek, że wdmuchiwanie dymu z e-papierosów do wnętrza urządzenia elektrycznego nie jest dobrym pomysłem, ale skala zjawiska okazała się zbyt duża, aby je zignorować. Powyższe oświadczenie ma odwieść klientów od powtarzania tego eksperymentu, który może mieć przykre konsekwencje dla klienta. Mokry, lepki dym osiadający na podzespołach to prosty przepis na zwarcie bądź korozji ścieżek. Jego wtłoczenie do Xboxa może doprowadzić do prawdziwej awarii, a naprawa sprzętu uszkodzonego w ten sposób prawdopodobnie nie zostanie wykonana w ramach gwarancji. Warto jednak zaznaczyć, że Arek Adamowicz, twórca filmu, od którego rozpoczęła się ta afera, w wywiadzie z Kubą Klawiterem wyjaśnił, że jego materiał nie jest mistyfikacją i  konsola faktycznie zagotowała się, a dym na nagraniu nie pochodzi z e-papierosa. Sprawa naprawy jest w toku, Microsoft nie odpowiedział jeszcze na zgłoszenie nietypowej awarii. Jeśli we wnętrzu feralnej konsoli doszło do zagotowania się układu chłodzenia, tłumaczyłoby to gęste kłęby dymu przypominające opary z e-papierosa.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj