Przyjaciele ("Friends") nie byli kręceni w Nowym Jorku, aczkolwiek nie wszyscy to wiedzą. Wiele osób tak zakłada, bo przecież osadzenie akcji w tym konkretnym mieście to kluczowy element tożsamości tego serialu, prawda wygląda jednak tak, że odcinki nagrywano w studiu w Los Angeles. Zamieszanie jest jednak spore, i to do tego stopnia, że wiele osób przyjeżdża do NY i zaczyna szukać słynnej kawiarni Central Perk, która – ku ich zaskoczeniu i rozpaczy – nie istnieje (choć w Wielkiej Brytanii funkcjonuje taka sieć).

James Michael Tyler spotkanie z prasą zaczął od anegdoty o swoich przyjaciołach, którzy znają go od lat, a mimo to, gdy przyjechali do Nowego Jorku, zadzwonili do niego i pełnym zdziwienia głosem informowali, że Central Perk nie istnieje. Serialowy Gunther, szef (i cichy wielbiciel) Rachel ze wspomnianej kawiarni, nawiązał tym samym do miejsca spotkania, a więc otworzonej właśnie w Nowym Jorku repliki słynnej serialowej lokacji.

[image-browser playlist="581774" suggest=""]

Mieszkańcy Big Apple trochę musieli poczekać na możliwość posadzenia pośladków na słynnej pomarańczowej kanapie (użyto tej autentycznej z planu) i napicia się kawy zaparzonej w ekspresie identycznym jak ten, który przez lata obsługiwała Rachel. Sam realny Central Perk nie wygląda kropka w kropkę jak kawiarnia znana z Przyjaciół, to raczej takie minimuzeum, w którym z jednej strony wydzielono mały kwadrat z kanapą, fotelem i stolikiem, przy którym przesiadywali Chandler i spółka, z drugiej odwzorowano ladę, za którą pracował Gunther. Znalazło się też miejsce na wystawę ze strojami, które bohaterowie nosili na planie, a także słynnymi rekwizytami: gitarą Phoebe, trollem-Pucharem Gellerów oraz oczywiście wielgachnym białym psem Joeya. Ściany obwieszono mnóstwem fotografii, do jednej z gablot trafiły także scenariusze kilku odcinków.

Kącik dla prasy wydzielono pod wielgachnym ekranem, na którym wyświetlano sceny z losowych odcinków serialu. Pod nim właśnie zasiadł Tyler, natychmiast otoczony przez wianuszek dziennikarzy, którzy pytali go o rolę, o innych aktorów, a także o ciekawostki z planu.

[[596]]

Rzeczywisty Gunther (który na tę okazję ponownie przefarbował włosy na biało) okazał się sympatycznym i otwartym człowiekiem, który po 10 latach opowiadania o Przyjaciołach jeszcze się tym nie znudził i robi to z olbrzymią pasją. Ma także świadomość, że już na zawsze ludzie lepiej będą kojarzyć imię granej przez niego postaci niż jego prawdziwe nazwisko. Opowiadał o tym, jak dostał rolę: jeden z jego znajomych był producentem i wspomniał mu, że taki nowy serial szuka kogoś do małej rólki pracownika kawiarni. Tyler w tym czasie pracował w podobnym lokalu, miał więc przewagę, był też z wykształcenia aktorem, a nie amatorem z ulicy. A skąd białe włosy? Na dzień przed przesłuchaniem jego znajomy fryzjer zapytał go, czy może na nim poeksperymentować. Tyler się zgodził i przez to obecnie znamy go jako tlenionego blondyna. Wiecie, ile dostał za pierwszy odcinek ze swoim udziałem? 40 dolarów i posiłek – był z tego wielce zadowolony, zwłaszcza z obiadu.

Zapytany o przyczyny sukcesu serialu nie podał jednoznacznej odpowiedzi, przywołał jednak wspomnienie z pierwszego spotkania z szóstką głównych bohaterów: wszedł na plan, obserwował, jak grają oraz jak zachowują się między ujęciami, i pomyślał: "Cholera, skąd oni wzięli do obsady ludzi, którzy znają się od przedszkola?".

[image-browser playlist="581775" suggest=""]

Poza tym chwalił swoich kolegów, w ich talentach upatrywał przyczyn popularności produkcji. Wiele ciepłych słów miał zwłaszcza dla Metthew Perry’ego, czyli Chandlera. Wiecie, że spora liczba żartów, które słyszeliście w serialu, jest jego autorstwa? Tyler mówił, że niekiedy tekst napisany przez scenarzystów nie grał z publicznością, nikogo nie bawił. Wtedy scena była przepisywana, wszyscy się zbierali i myśleli, jak ją poprawić. I w zdecydowanej większości przypadków Perry rzucał jakiś komentarz, który okazywał się być idealny, rozśmieszał wszystkich do łez i ostatecznie zastępował ten nieudany żart bądź był dopisywany do scenariusza. (Wiadomo, Chandler rządzi!)

Czytaj również: Maraton serialu "Przyjaciele" z okazji 20. rocznicy

Poza tym zapytaliśmy Tylera o możliwość ponownego spotkania ekipy w jakimś nowym odcinku. W tym wypadku Gunther poparł jednak twórców Przyjaciół, którzy jakiś czas temu odrzucili taką możliwość, twierdząc, że po latach to nie byliby ci sami bohaterowie i ta sama historia – musiałaby to być opowieść o ich rodzinach i życiu w małżeństwie oraz z dziećmi.

[image-browser playlist="581776" suggest=""]

Na koniec padło także pytanie o ulubiony odcinek Jamesa Michaela Tylera. Chwilę się zastanawiał, po czym wskazał na ten z kasetą z balu, w którym Rachel i Ross się schodzą. W tym momencie zadziałały siły nadprzyrodzone – dokładnie w chwili, gdy wypowiadał te słowa, na ekranie za jego plecami (którego nie mógł widzieć) wyświetliła się scena z tego epizodu. Magia Przyjaciół ewidentnie wciąż działa.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj